Hahah. Mega świetna informacja dla kierowców.
Jednym słowem.
Pieszy który wszadł na pasy ma dopiero pierwszeństwo a nie ten co stoi na chodniku i czeka, albo ten co dochodzi do wysepki.
Jest też decyzja Sądu Rejonowego w Piotrkowie Trybunalskim która stoi w sprzeczności z decyzją Sądu Starogardskiego.
Ten uznał, że skoro pieszy czeka przed przejściem, to znaczy, że na nie wchodzi.
Kilka cytatów:
"Absurdem jest w takiej sytuacji uznawanie, że skoro piesza czekała, choć chciała wejść na przejście, to nie miała pierwszeństwa, a takie pierwszeństwo miałaby, gdyby postawiła nogę na przejściu, ryzykując potrącenie przez obwinioną; stanowiłoby to karanie pieszej za rozwagę i rozsądek, co nie było celem ustawodawcy. Przyjmując takie rozumowanie obwinionej i zaprezentowane przez nią zachowanie (bezrefleksyjny przejazd przez przejście dla pieszych)
piesza, nigdy nie weszłaby na jezdnię i nie uzyskała pierwszeństwa, gdyż uniemożliwiałyby jej to jadące pojazdy, których kierujący staliby na stanowisku, iż skoro pieszy nie wszedł na przejście, to nie muszą się zatrzymać i ustąpić mu pierwszeństwa. Taka interpretacja przepisów jest pozbawiona racji (...)" - ocenił Sąd Rejonowy w Piotrkowie Trybunalskim.
- Pieszy znajdujący się na przejściu dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem. Pieszy wchodzący na przejście dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem, z wyłączeniem tramwaju;
- Jeżeli przejście dla pieszych wyznaczone jest na drodze dwujezdniowej, przejście na każdej jezdni uważa się za przejście odrębne. Przepis ten stosuje się odpowiednio do przejścia dla pieszych w miejscu, w którym ruch pojazdów jest rozdzielony wysepką lub za pomocą innych urządzeń na jezdni.
- Zabrania się: wchodzenia na jezdnię lub drogę dla rowerów; bezpośrednio przed jadący pojazd, w tym również na przejściu dla pieszych; spoza pojazdu lub innej przeszkody ograniczającej widoczność drogi; przechodzenia przez jezdnię lub drogę dla rowerów w miejscu o ograniczonej widoczności drogi; zwalniania kroku lub zatrzymywania się bez uzasadnionej potrzeby podczas przechodzenia przez jezdnię, drogę dla rowerów lub torowisko; przebiegania przez jezdnię lub drogę dla rowerów.
Pomijając tutaj wysepki, pasy rozdzielające (to osobny temat) czy głupote kierujących/pieszych, świadomość i zwyczajnie po ludzku, kulturę, to zapraszam Cię na Zakopiankę k.Krakowa na przejście razem z rodziną, jestem ciekawy czy zastosujesz się do zasady "kto pierwszy ten lepszy". Ja Ci powiem tak, będziesz tam stał do usranej śmierci, do czasu, jak któryś z KULTURALNYCH kierowców się zatrzyma, bo nie sądzę, żebyś chciał ryzykować życie w myśl zasady - "kto postawi nogę na przejściu ma pierwszeństwo".
Gdybyś nie zrozumiał, to przypomnę życiowy cytat z filmu Chłopaki nie płaczą
-
"Dawno temu ja też zaufałem pewnej kobiecie, wtedy dałbym sobie za nią rękę uciąć. I wiesz co... I bym teraz, k...a, nie miał ręki."
Jeżdzę codziennie po mieście, mijam dziennie setki przejść i nie widzę żadnego problemu. Zbliża się pieszy, zwalniam i puszczam. Jadę dalej i mam wyrąbane.
Każde przejście traktuje priorytetowo, zwracam uwagę i nie ma problemu. Jeden przejdzie, drugi się będzie gibał. Nie ważne, świat się nie wali. Ważne, że wszyscy żyją.
Obiektywnie uważam, że dziś jest o niebo bezpieczniej - dla pieszych.
Mam porównanie do poprzednich lat, zresztą w ogóle do kultury jazdy kiedyś-dziś. Co nie znaczy, że jest idealnie. W życiu. Dalej jest syf, ale jest bezpieczniej.
Natomiast nic tu nie jest czarno białe i nie wiem co gorsze, idioci (piesi) którzy bezwiednie pakują się na przejście centralnie pod auto - w myśl powiedzenia, niech się dzieje co chce.
Czy kierowcy którzy widzą zbliżającą się osobą do przejścia z ewidentnym zamiarem przejścia (ale jeszcze nie na przejściu), którzy mają w poważaniu umożliwienie przejścia (patrz przykład z Zakopianką).
Sam jak przechodzę przez przejście, to zatrzymuję się przed i czekam. Nie pcham się na chama, bo rozumiem, że to Ci wadzi?
W 9 na 10 przypadków auta stają. To żle?
Spędzałem lata za granicą, miałem tam swoje auta, byłem też pieszym i nadziwić się nie mogłem (to był dla mnie szok kulturowy) jak pieszy jest traktowany na przejściu.
Po za samą kulturą (czyli mówiać wprost bycie zwyczajnym bucem na drodze) problemem też (albo przede wszystkim) jest infrastruktura, brak odpowiedniej organizacji, czy w końcu brak świateł na żądanie na przejściach.