Owszem, problem jest. Nawet są dwa. Jeśli podejść do sprawy poważnie, to są trzy.
Problem pierwszy to platformy cyfrowe. Robią co chcą i mają w głębokim poważaniu zdanie konsumentów o nich. Kto nie wierzy, ten przykładowo nie musiał nic załatwiać przez biuro olewania klienta, w skrócie BOK, czasem BOA od abonenta, a bywa, że jeszcze inaczej jest toto nazwane. Najśmieszniejsze jest to, że często błąd jest po stronie platformy, bo ktoś dostał coś innego niż chciał/zamówił, ale odkręcenie tego to istny tor przeszkód. Sam miałem do odkręcenia pomyłkę panienki z infolinii i zajęło mi to bodaj 3 miesiące, a kłamstw, którymi mnie uraczono, starczyłoby na kilka wątków. Zasadniczo w ofercie platform irytuje zawsze to samo - nie możesz zamówić tańszego pakietu, który by w zupełności wystarczył, bo jest jeden kanał, który chcesz oglądać i w związku z tym trzeba zapłacić kilkanaście lub kilkadziesiąt zeta więcej. Jakość dekoderów i samych programów od strony technicznej pomijamy, bo to temat rzeka, zresztą już wystarczająco dużo na ten temat napisałem.
Problem drugi to "polecanie" na forach internetowych, w szczególności na naszym forum. Otóż jeśli ktoś pisze, że coś "poleca" to dla mnie oznacza to, że się na rzeczy nie zna. Jeśli ktoś zadałby sobie trud i wszedł na jakieś zagraniczne fora, to zauważyłby pewną subtelną różnicę. W porównaniu do postów "polecaczy" posty rzeczowe i merytoryczne różnią się od nich tym, co następuje. Są z reguły kilkakrotnie dłuższe. Zawierają mnóstwo faktów, obserwacji, danych, wskazówek, opinii, odwołują się do źródeł, zawierają konkrety i są napisane w oparciu o własne doświadczenia. Przeważnie, nie zawsze. A jak to wygląda u nas? Pytający pisze "ja bym chciał coś tam, co polecacie?" A "polecacz" odpowiada "polecam" śmośtam. No i wszyscy są szczęśliwi. Czy aby rzeczywiście? Jeśli ja chciałbym komuś coś "polecić"(tfu!), to napisałbym, dajmy na to, elaborat o moim telewizorze, którego nawiasem mówiąc nie cierpię, długi jak droga z Suwałk do Szczecina. Byłoby tam wszystko, co wiem o tym moim nieszczęsnym telewizorze, a wiem sporo. Po przeczytaniu tego elaboratu każdy wiedziałby, że to nie jest zbyt udana konstrukcja. I teraz pytanie takie. Czy jeśli przeczytacie tekst o objętości artykułu na pierwszej stronie Wyborczej, w którym niemal każde zdanie mówi, że telewizor nie jest najlepszy, co najwyżej może przeciętny, czy muszę go kończyć sakramentalnym "nie polecam"? Ja uważam, że nie muszę. Z jednego prostego powodu. Ze względu na szacunek dla siebie i ze względu na szacunek dla czytelnika. Gdyż czytelnik swój rozum ma i wnioski wyciągać potrafi. Nie ma potrzeby pisać "nie polecam jeść tych ciastek" jeśli wcześniej się napisało, że są upieczone ze spleśniałej mąki i są w nich szczurze odchody. A może jest potrzeba, jeśli czytelnik jest kretynem, ale taki chyba się nie przejmie, nie uwierzy i będzie musiał sam spróbować.
Gdybym z kolei miał coś napisać o swoim tunerze, który jest z kolei bardzo udany i charakteryzuje się tym, że programy SD, te dobrze nadawane, wyglądają tak jak HD na dekoderach platformowych, jeśli nie lepiej, a poza tym ma jeszcze sporo innych zalet, to też zrobiłbym to w sposób wyczerpujący. Wyczerpujący, dokładny i szczegółowy. Czy i tym razem miałbym kwestionować inteligencję i umiejętność wnioskowania czytelnika pisząc po serii superlatyw "polecam"?
Gdybym był marketingowcem, zwłaszcza marketingowcem przebranym za użytkownika forum, to tak bym napisał. Obowiązkowo. Bo polecanie produktu wiąże się tylko i wyłącznie z zachętą do zakupu. Jeśli ktoś coś poleca, to mówi innymi słowy "kup to lub śmo". Dla mnie jednak jest to niedopuszczalne na forum użytkowników. Tu powinno się przedstawiać fakty i opinie. Na forum nikt nie powinien nikogo zachęcać do kupienia czegokolwiek, ani też zniechęcać, sugerując jakiś inny produkt.
Moim skromnym zdaniem powinniśmy przedstawiać fakty, opinie, przemyślenia. Właśnie po to, żeby ktoś mógł sobie wyrobić zdanie i samodzielnie dokonać wyboru.
Dlatego jedno lub dwuzdaniowe wpisy typu "polecam to lub owo" są dla nie marketingowym bełkotem, który nie ma żadnej wartości merytorycznej. Natomiast piszący jest zakamuflowanym marketingowcem, lub też ignorantem, który chciałby zabłysnąć, tylko nie potrafi, albo nie ma nic do powiedzenia.
No to mamy dwa problemy. Trzeci to problem osób, które kupiły cyfrową telewizję z nadzieją na doskonałą "cyfrową" jakość i teraz tej jakości nie widzą. Ale to problem nie do rozwiązania.