Dzisiaj kolejne odbiorę dwie płyty z ABC Records , pierwsza z nich to Laura Fygi-Let There Be Love, a druga Eva Cassidy 30th Anniversary Songs.
E. Cassidy zdobyła lokalną reputację jako mistrzowska interpretatorka standardów z praktycznie każdego gatunku, obdarzona techniczną sprawnością i pasją poszukiwań, które docierają prosto do emocjonalnego rdzenia jej materiału. Pomimo sugestywnego instrumentu, jakim był głos Cassidy, wytwórnie płytowe unikały jej, niepewne, jak sprzedawać jej eklektyczny repertuar; ze swojej strony Cassidy stanowczo odmówiła zaszufladkowania, ceniąc muzykę ponad wszelką potencjalną sławę. W 1996 roku, kiedy zaczęła częściej nagrywać na małą, lokalną skalę, u Cassidy zdiagnozowano raka, który rozprzestrzenił się już po jej ciele i szybko odebrał jej życie. Ale jej historia na tym się nie skończyła; jej muzykę pośmiertnie promował disc jockey z BBC, i co zdumiewające, antologia Songbird stała się przebojem numer jeden w sprzedaży w Anglii.
Album sprzedał się w ponad 100 000 egzemplarzy w kolejnych miesiącach. The New York Times mówił o jej „jedwabistym sopranie o szerokim i pozornie bezwysiłkowym zakresie, nieomylnym tonie i darze do frazowania, które czasami zapierało serce elokwencją”. Alexis Petridis w The Guardian napisał: „Słyszenie artysty, którego znasz, zmarł w zapomnieniu, ma niezaprzeczalny emocjonalny urok, śpiewającego piosenkę o nadziei i mistycznym świecie wykraczającym poza codzienne życie”. Paul McCartney i Eric Clapton byli wśród jej nowo odkrytych fanów. Krytyk jazzowy Ted Gioia pisze: „Możesz pokusić się o spisanie„ sensacji Cassidy ”… jako odpowiedzi na smutną historię skróconego życia piosenkarki, a nie jako miarę jej kunsztu. Ale nie daj się zwieść, Cassidy był wielkim talentem,
Gdziekolwiek pojawi się Laura Fygi, będzie postrzegana jako istna wizja egzotyki. W swojej rodzinnej Holandii znana jest jako kobieta wychowana w Urugwaju jako córka egipskiej tancerki brzucha; na Dalekim Wschodzie jest postrzegana jako wyemancypowana dama, do której wielu aspiruje. Ale bez względu na to, który kraj odwiedzi, jej najbardziej uderzającą cechą zawsze będzie ten natychmiast znajomy głos, który zdobył jej fanów na całym świecie.
W rytmie „beat-beat-beat” plemiennego rytmu tom-tom Laura Fygi pojawiła się na scenie głosem tak jedwabistym i gładkim jak jej lśniący srebrny surdut. Kiedy śpiewa, Fygi czuje, pokazuje i porusza się w czasie z emocjami kryjącymi się za każdą nutą, bawiąc się swoim pięcioosobowym lokalnym podkładem prawie tak samo, jak żartobliwie drwi i drażni swoją publiczność.
Laura koncertowała w całej Europie, Ameryce Południowej i Azji. Udało jej się nawet podbić rynek chiński, co jest wyjątkowym osiągnięciem dla holenderskiej piosenkarki. Po tanecznych przebojach z dziewczęcą grupą Centerfold w latach 80-tych, Laura zapuściła się w liczne ścieżki muzyczne, nie stroniąc od jazzu, latin czy chanson, co zaowocowało współpracą z takimi luminarzami muzyki, jak nieżyjący już Toots Thielemans, Michel Legrand i Michael Frankowie. Laura została również nagrodzona różnymi złotymi i platynowymi płytami, a w Singapurze zagrała nawet w swoim ulubionym musicalu Victor/Victoria.