Ja to myślę, że jak się już idzie na koncert Metallici, to zdecydowana większość która się tam zjawia, to jednak prawdziwi miłośnicy kapeli, tam raczej przypadkowych osób nie ma, a przy okazji, to można wpaść na jakiegoś "Sławomira" pod remizą, tudzież innego majstra.
To tak jak z Queen, na takich legendach zjawiają się prawdziwi fani (zjawiali naturalnie). To nie były pokazy sztucznych ogni, czy koncerty disco polo i przypadkowa zbieranina, a legendarne już wydarzenia dla miłośników. Chyba nie muszę tego tłumaczyć.
Sam oddałbym na prawdę dużo, żeby zjawić się na koncercie Wembley.
Znam na pamięć większość kawałków.
Takiego wydarzenia żaden (audiofilski) sprzęt nie zastąpi, tak jak zagorzałemu katolikowi spotkania z papieżem, nie zastąpi obrazek na ścianie, choćby wisiał w złotej ramie.
Lolek, sam wiele razy pisałeś, że nic nie zastąpi udanych wakacji, a ja (żartowałem naturalnie), że mamy duże tv, czy projektory i możemy odpalić na ścianie piękne widoczki i mieć "to samo", zawsze się obruszałeś na te wpisy, a teraz jak pisze, że żaden sprzęt nie zastąpi widowiska live, to tłumaczysz jak krowie na rowie.
Przecież piszemy dokładnie o tym samym.
Ja tu bardziej piszę o tych (żartobliwie), którzy słuchają sprzętu, a nie muzyki.
Pamiętam jak ktoś bodajże na audio stereo pisał zupełnie poważnie, że woli inwestować w drogi sprzęt, jak "łazić" po jakiś koncertach.
Też oczywiście nie piszę o jeżdzeniu 500km, bo rodzina, praca i cała masa innych zobowiązań, ale jak ktoś jest na miejscu i kisi ogóra w domu rozprawiając godzinami na forum o jakości wydań, pompuje w kable kilka krajowych, a obok kilka kilometrów ma live swojego ulubieńca nad którym tak rozprawia, to chyba coś tu nie halo. Pokaż się, wystaw się. Dla mnie, to nie są żadni miłośnicy muzyki, a sprzętu.
Btw. Porównanie do kina, też nie do końca, bo jednak, tu i tu, mamy do czynienia z ekranem, tyle, że mniejszym.
Ja osobiście wolę w domu obejrzeć film, uważam, że mam większe wrażenia i jakość, ale do kina też zaglądam - a niewątpliwie jest tam jakaś "magia".
Lepszym porównaniem byłby teatr, tutaj już nic nie zastąpi live. Żaden sprzęt, projektor, kino.
Siedzieć na scenie kilka metrów od aktorów, bezcenne. Pamiętam Teatr Scena STU, bracia Grabowscy, Peszek.
Niesamowite wydarzenie, a ktoś mi będzie pisał, że mam to samo w tv? Litości.
Tyle z mojej strony, więcej luzu i zrozumienia życzę.
Lepsze od Jozina
Zdecydowanie, ale trzeba przyznać, że chłopaki mają sporo dystansu do siebie
Koncert to rzecz ulotna ,a płyta zostaje na dłużej .Niestety bilet na koncert kosztuje więcej niż płyta CD
Ulotna? Przemko, no zlituj się.
Ja pamiętam koncerty z przed 20 lat i do dziś pozostało mi więcej emocji w wspomnieniach, jak dają mi odsłuchy na audiofilskich sprzętach, a że mamy przyzwoite sprzęty, dobre wydania CD, to tylko się cieszyć, a ja zachęcam jedynie, żeby ruszyć raz na kilka lat cztery litery i odsłuchać swoich ulubieńców na żywo, a nie zasłaniać się, brakiem kasy, bo chyba nikogo na tym forum aż tak nie przycisnęło. Wystarczy spojrzeć na sprzęty w galerii. Te pare stówek to nie majątek, szczególnie dla fana muzyki, potem naturalnie może sobie to wszystko odtwarzać w domu do upadłego.
Kończmy temat, proponuję fanom muzyki sprawdzać na bieżąco repertuar w naszym pięknym kraju.
Sporo się dzieje.