Bubafat, zeby byla jasnosc - nie zabieram glosu w dyskusji nt. prawa do sciagania/ogladania filmow z netu. Nie chce tykac tego tematu. Jedyne co chce, to zwrocic uwage na jeden z Twoich argumentow. Tym bardziej, że wytknales Koledze lolo2 brak logiki.
Zatem, wytlumacz mi czemu taki - pisze w 100% szczerze - erudyta, inteligentny typ i gosc mega racjonalny, nagle posluguje sie takim populistycznym haslem? Po Tobie, akurat Tobie, nigdy bym sie tego nie spodziewal. Co ma film (ba, nawet nie tylko film, ale i cala sztuka) do socjalu? Porownanie filmu (a piszemy na tym forum w 99% o holywoodzkiej masowce typu Avengers) do sluzby zdrowia czy edukacji to populizm w najczystszej postaci. O piramidzie (pozdrawiam Piramide ��) potrzeb Maslowa slyszal?
PS. Co do Australii nadal jestem wdzięczny. Snowpiercer i Riddick 2 dojechaly. Poszlo zamowienie na Alexandra Revisited, Cabin in the Woods i Sammy 2 3d. Czekam ☺
OK. Moze faktycznie nie jest to wlasciwe miejsce i czas, na tego rodzaju dyskusje. Powininem to wiedziec, ale ja na codzien nie zajmuje sie ulepszania swiata i moge to robic wylacznie weekendowo, lub w czasie wolnym. Dlatego w takich momentach dobre checi, wyrywaja sie przed realistyczna ocena mozliwosci. Temat nie jest blachy, a zarazem ciekawy. Szkoda tylko, ze nie dane nam podyskutowac na zywo, zdaje sobie jednoczesnie sprawqwe z tego ze forma pisana, jest niewdzieczna, bo zmniejsza szanse na szybka mozliwosc znalezienia wspolnego jezyka i paradoksalnie, przy wiekszej niz 2-3 osoby grupie, wcale nie pomaga czytelnikom wyeliminowac potencjalne nieporozumienia. Czytanie dlugich wypowiedzi czy formulowanie odpowiedzi na kwestie, ktore w toku wymiany zdan dawno poszly do kata, zepchniete przez nowe, czesto niepotrzebne przepychanki. Stad tez potrzeba zachowania porzadku i mksymalnego zrozumienia zakresu w ktorym sie poruszamy i zasad jakimi poslugujemy.
"Spalowanie" lolo, nie mialo sluzyc eliminajcji Jego osoby, tylko zwrocenie uwagi na zasady dyskusji. Odrzucenie logiki i przyczynowo-skutkowego podejscia do zagadnienia, juz na pierwszym skrzyzowaniu dyskusji, sprawi iz wypadniemy z drogi.
Krotkie wyjasnienie. Jezeli ogladanie filmow z internetu nie jest nielegalne, nie mozna nikogo za to pietnowac, a w szczegolnie nazwac zlodziejem, bo w tym przypadku jedyna osoba stojaca na bakier z prawem jest wypowiadajacy publicznie taka ocene. Dyskutant musi sobie zdawac z tego sprawe, ze prowokacyjny jezyk (sam uzywam go regularnie) w dyskusji o tej materii jest niewskazany, a wlasciwie niedopuszczalny.
Pomimo iz pozwolilem sobie na pewna incepcje idei, moim celem nie bylo przejscie na dyskusje na temat tzw problemu piractwa, czy zmiany regulacji odnoszacych sie do dystrybucji i konsumpcji dziel audio-wizualnych, bo oczywistym jest , ze przyslonilaby ona kompletnie idee stojaca oryginalnie za wczesniejszymi postami, tym samym uniemozliwiajac zrozumienia tego, co chcialem przekazac, a nieodmienie byc w zyciu pragmatykiem.
Przypomne wiec, ze nie widze sensu nazywania profanacja ogladanie filmu w domu, zamiast w kinie, ANI ze wzgledow technicznych, bo bez wzgledu na czyjes zalozenia, to rozwiazanie technicznie nie musi byc uposledzone, zas jesli chodzi o porownanie percepcji widza w (standardowym) kinie i w domu, przewaga kina jest dyskusyjna.
Druga kwestia, ktora powoduje ferment, czyli zrodlo, tez wg mnie nie jest powodem do wyciagania takich hasel o profanacji . Oczywiscie jako odwieczny amator "chodzenia do kina", moge podjac sie dyskusji o kinowym sacrum-profanum, ale w tej dyskusji, glownym akcentem jest sposob dystrybucji i NIEUNIKNIONE zmiany w tej kwestii, jakie obecnie maja miejsce (w tej dekadzie) i jakie nas jeszcze czekaja w przyszlosci. Stad tez moj przyklad, w ktorym zestawienilem dwa bieguny - osobnika o wzbudzonych oczekiwaniach, ktory korzysta legalnie, karnie placac wielokrotnie za mozliwosc obcowania z kultura i osobnika, ktorego w obecnych realiach rynkowych na to literalnie nie stac, ale ktory tez potrzebuje dostepu do kultury masowej. Obaj, swiadomi i zanuzeni w dzisiejszych technologiach, chca je wykorzystac do tego samego, tj wygodnego, albo wrecz natychmiastowego dostepu do interesujacych tresci. Dla jednego, to jedyna na jaka sobie moze pozwolic, bo bezplatna opcja. Dla lepiej sytuowanego, dla ktorego wielokrotne wydanie pieniedzy na bilet do kina, za kazdym razem, kiedy ma ochote film obejrzec, kupno plyty, czy wniesienie oplaty za Video on Demand, Pay per Viev, czy usluge abonamentowa, ten wygodny i blyskawiczny dostep on-line jest na chwile obecna jedynie uzupelnieniem. Jednak nie trzeba byc futurologiem, zeby zrozumiec, ze w niedalekiej przyszlosci, bedzie to mainstremowy, tj glowny sposob dystrybucji i konsumpcji tresci audiowizualnych. To, jakie wywola to zmiany w sposobie odplatnosci za nie i na czym bedzie polegac dywersyfikacja na produkt premium, czy exclusive, to jest temat na oddzielna dyskusje. Ale warto oswoic sie z mysla, ze wszystko bedzie docierac do nas przez siec.
Wracajac do zarzucanych mi "populistycznych", czy irracjonalnych idei, odnosnie potrzeby nieskrepowanego (politycznie, czy jak tu ekonomicznie) dostepu do kultury i postawieniu go na rowni, wraz z innymi podstawowymi potrzebami i prawami czlowieka, ktore sa w dzisiaejszych czasach, w rozwinietyh spoleczenstwach sa wspierane, chetnie wyjasnie o co chodzi, zwlaszcza, ze wydaje sie, ze jeszcze za naszego zycia czeka nas taka rewolucja technologiczna, ktora nieublagalnie zaskutkuje znacznemi zmiany w ekonomii i organizacji spoleczenstwa, jesli oczywiscie jakis kataklizm, plaga, czy ogolnoswiatowy konflikt, nie cofnie rozwoju i przeludnienia naszej planety.
Jezeli nie ogarniacie tego lub nie chcecie spogladac w przyszlosc, mozemy tez przedyskutowac jedynie obecny stan rzeczy. Warto abyscie przygotowali sobie wczesniej jednoznaczna odpowiedz, na pytanie czy filmy i muzyke chcecie traktowac jako dobro kulturowe, czy WYLACZNIE jako PRODUKT KONSUMPCYJNY, bo od tego bedzie zalezec jakie argumenty uslyszycie w pierwszej kolejnosci.
Jezeli macie jakies argumenty odnosnie tego dlaczego ogladanie streamow jest profanacja, to teraz jest najlepszy czas aby je przytoczyc. Wysoce prawdobnym jest, ze dozyjecie takich czasow ze gloszenie takich hasel bedzie kompletnie niezrozumiale.
edit: Nie chcialem mieszac tematow, ale wlasciwie to zmienilem zdanie i postanowielem, ze zaspokoje, a moze tylko rozbudze Twoja ciekawosc.
Jezeli potraktujesz film, muzyke, czy jakikolwiek inny przejaw kreatywnej sztuki, jako dobro kulturowe, to musisz przyjac, ze kazdy inny ma prawo go tak traktowac. To niesie za soba bardzo powazne implikacje. Znacznie powazniejsze niz eknomika wyprodukowania produktu konsumpcyjnego, transakcji kupna sprzedazy tego produktu, czy praw i pozytkow jakie przynaleza autorom czy wlascicielom praw autorskich. Te wszyskie koncepty powstaly znacznie pozniej niz kutura i sztuka, i zmienialy sie na przestrzeni dziejow. Zmienia sie tez w przyszlosci. Przez milenia powody i funkcje kultury i sztuki w zyciu czlowieka, spoleczenstwa i ludzkosci pozostaja niezmienne. Zmienia sie tylko zakres i skala ich oddzialywania.
Kultura byla i jest nie tylko przejawem czlowieczenstwa, Tym co rozni nas od innych, mniej rozwinietych gatunkow, lepiszczem spolecznym, motorem postepu, nie tylko technicznego, ale spolecznego, Bez niej bylibysmy niewolnikami, lub czlonkami klanu walczacego o terytorium i wplywy. Jak mialoby sobie poradzic spoleczestwo przyszlosci, w ktorym wiekszosc pracy wykonuja automaty, a obecna jej ekonomia nie opiera sie na tym, ze kazdy zarabia na siebie, nawet jesli nasza zawodowa specjalizacja bedzie skrzetnie planowana zgodnie z zapotrzebowaniem. Powszechnie dostepna kultura i jej rola w spoleczenstwie przyszlosci bedzie wazniejsza od doostepu do pracy (produkcji/uslug). Alternatywa jest Matrix albo powrot do Dark Ages.