Masz osiągnąć większe ciśnienie, i mniej niepotrzebnego łomotu z suba, ktory bedziesz mogl dzieki temu podglosnic. Nie ma potrzeby produkować niepotrzebnego hałasu, przekierowujac częstotliwości, które są w stanie wyprodukować Twoje pozostałe głośniki (czy w Twoim przypadku fronty). Ustawiając głośniki na małe i przekierowując te częstotliwości do LFE, na Suba, prawdopodobnie robisz sobie kręcią robotę, ale nie przekonasz się, czy tak jest w Twoim przypadku, nie próbując.
Ja tez stosowalem te stara indianska metode, niezmiennie jeszcze od czasu, kiedy miałem zabawki, a nie prawdziwe glosniki. Jednak kiedy przy kolejnej przeprowadzce kina, okazało się, że za cholerę nie da się ustawić basu, pomoglo ustawienie poziomu LFE na 80 Hz, ale prawdziwą satysfakcję przyniósł dopiero dodatkowy sub, którego teraz wykorzystuje jeszcze inaczej, bo tylko do dzwiekow poniżej 35 Hz. Stąd moja propozycja jak najniższego odcięcia.
Największe znaczenie ma i tak ustawienie suba i kanapy, względem wymiarow pokoju, tak aby w gąszczu dołków i górek, utworzonych przez stojące fale dzwiekowe o poszczegolnych częstotliwościach harmonicznych (oraz sfazowanie frontow z subem, jesli grają pełnym pasmem), aby uniknąć dudnienia, lub oslabienia (wygaszenia) basu.
Wspomniany Poltergeist ma sporo basu, ale takiego bez dużej ilości łomotu, z gatunku masażysta/ dusiciel. Tym bardziej go odczujesz, jeśli uwolnisz sub od niepotrzebnej góry.
Nie wiem, czy potrafię to lepiej wyjaśnić, ale zapewniam Cię, że po krótkiej demonstracji wiedzial byś o co chodzi. Wątpię za to, abyś chciał potem inaczej słuchać KD. Większości osób, ktore kupują drogie, silne suby, obok jak najniższej częstotliwości, chodzi właśnie o uzyskanie takiego efektu. Gdyby chodziło o pi3rd01niecie, wystarczyły im 250 watowy sub za 2k PLN.