obawiam się, że żaden film nigdy nie został w Polsce zdubbingowany tylko i wyłącznie dla wydania home video (czy to vhs, dvd, bd czy hd-dvd) - to z deka zbyt kosztowny proces żeby się opłacało go przeprowadzać dla kilkuset sprzedanych egzemplarzy. Dlatego dubbinguje się tylko filmy kinowe, a później się tą ścieżkę ewentualnie wykorzystuje do wydawnictwa i nie ma znaczenia w jakiej wersji czy to dvd, bd czy hd-dvd. Jednak sama idea dubbingu wydaje mi się poroniona. Dlaczego??? Chociażby dlatego, że aktor to też człowiek i inaczej pracuje ten który za rolę dostaje milion zielonych a inaczej ten który za tą samą rolę dostaje 2000zł (czy ile tam stawka w dubbingu wynosi). Dodatkowo przy dubbingu aktor nie ponosi w zasadzie odpowiedzialności za swoją grę, a co za tym idzie łatwo o grę kompletnie bez wyrazu. Ja rozumiem, że w bajkach bez dubbingu się nie obejdzie a dają one także szalone pole do popisu twórczym tłumaczom (biorąc pod uwagę ilość humoru w takich filmach jak shreki trudno byłoby przeciętnemu Polakowi zrozumieć choćby połowę oryginalnych amerykańskich dowcipów, ale jak usłyszy "zainwestuj w tic taci" to od razu przemawia do jego wyobraźni). Moim zdaniem jednak to rysunkowość postaci pozwala na taki zabieg. Gdy widzimy twarz aktora, jego mimikę i jednocześnie słyszymy głos, którego taka czaszka nigdy nie bylaby w stanie wytworzyć, podświadomie czujemy że jest coś nie tak. Ja wiem, że w różnym stopniu to u różnych osób występuje, i nie każdemu musi to jakoś strasznie przeszkadzać, ale to zupełnie jak z obrazem HD. Dla niektórych ma duże znaczenie obraz wspaniałej jakości, a dla jakiejś tam części (coś pewnie koło 95% społeczeństwa) obraz jeśli nie śnieży to już jest idealny. Ja osobiście nie znoszę dubbingu (choć w bajkach rozumiem jego zastosowanie) i mam nadzieję, że przemysł dubbingowy nigdy u nas się nie rozwinie (jak wspomnę dubbing w Gwiezdnych Woojnach to mnie krew zalewa)....
PS: sorki że się uniosłem, ale dubbing to dla mnie drażliwa sprawa