Oglądałem tylko w 2D i tak:
- mnie też nieco drażniła ta dziewczyna, jeszcze nie wiem co mnie drażniło, ale coś na pewno. Może to, że ani z niej seksbomba - i tu akurat chyba dobrze, ale też nie pasuje do twardej babki.
- co mi się nawet podobało to w miarę zakręcona fabuła: dwóch tych samych bohaterów w jednej scenie czy czasie, np. dwóch Termisiów. Choć takie zabiegi już były w wielu filmach, to nawet nawet.
- nie wiem jak traktować te uśmieszki Arnolda - z jednej strony były trochę kiczowate, z drugiej rozluźniały atmosferę - mam nadzieję, że zamysł twórców były tylko humorystyczny.
- na 7.1 bardzo fajnie rozmieszczone poszczególne punkty dźwiękowe w scenach, niczego nie brakowało, dobra szczegółowość, jakoś audio ponad przeciętna.
- trochę uśmiałem się na początku jak pokazali terminatora nago, a właściwe od tyłu - tyłek miał zdecydowanie zacieniony, nie jak w pierwotnej wersji. Od razu nasunęła mi się myśl, że 68-letni Arnold nie ma już tyle do pokazania
- dla kolekcji - owszem, obowiązkowo
- stare dobre czasy terminatora - to se ne wrati, może być, ale...
Tego samego obawiam się w nowym Star Wars. Zobaczymy.
Wolałem, kiedy filmy robione były z pasją, może efekty specjalne nie były tak wypasione jak dziś, ale filmy miały to coś.
Dziś, gdy oglądam filmy, w 9 na 10 widzę jakby zasłonę z chęci zarobienia pieniędzy, wywołania efektu WOW, zagonienia ludzi do in i szybki zarobek twórców. Tandetne dialogi, prymitywne wątki, niedopracowane scenariusze, za to mamy zalew wybuchów, strzelanin, stworków i superbohaterków.
Genisys nie wypada na tym tle źle, ale chyba daleko mu do pierwszych części, a chyba nawet 3 bardziej mnie wciągnęła.