Mass Effect skończyłem już dwa razy i jestem w trakcie trzeciej rozgrywki. Szczerze mówiąc, dla mnie GOTY w RPG, ale jestem maniakiem cRPG od lat więc opinia daleka od obiektywnejarsenal napisał:Weekend mam wolny i może trochę czasu znajdę w przerwach między zwalczaniem grypy . Jeśli jeszcze tego nie wiesz marcin to warto przeczekać w singlu napisy końcowe dla bonusowej misji w samolocie.
@tigerheart. Też się przymierzam do Mass Effect tylko nurtują mnie dwie kwestie. Czy polskie tłumaczenie jest ok( ja nie potrzebuję ale to i tak ważne jest) i czy te doczytywanie tekstur jest tak uciążliwe jak piszą w recenzjach.
Za Mass Effect się chcę wziąc a jeszcze genialnego Jade Empire z Xboxa nie skończyłem
Może nie ma takich odjechanych pomysłów jak w Bioshock, ale wszystko wskazuje na to, że przejdę ją na pewno 3 razy, a może i 4. Wiem też, że jej nie opchnę - będę czekał na dodatki na Live, a jestem pewny, że się pokażą.
Dogrywanie wkurza, ale da się przeżyć. Niestety, czasem też przycina (sporadycznie, ale zdaża się) w czasie normalnego grania - na przykład gdy pędzisz w Mako przez wodę. Szkoda, że nie dopracowali interakcji z otoczeniem. ME to taki RPG-Shooter, wg mnie w części strzelanej trochę (podkreślam to "trochę") przypomina Bioshock - mamy tu broń plus możliwość korzystania z sił takich jak telekineza, oddziaływanie na strukturę materii, czy też hakowanie SI. Niestety, nie da się zaszaleć jak w Bioshocku i podpalic plamy ropy czy też zamrocić kolesia w celu rozwalenia go kluczem fr.
Same strzelanki są pokazane z perspektywy zbliżonej do Gears of Wars, tzn z nad ramienia i lekko z tyłu (oczywiście nie dotyczy to na przykład odstrzeliwania kolesi ze snajperki)
Z innych wad - nie moża zabić NPC-ów (chyba, że przewiduje to scenariusz), ciała znikają, podobnie jak zniszczenia ze ścian i przedmiotów - trochę to nierealne. Nie da się spaść w przepaść, zatrzymujemy się przed niewidzialną ścianą, jeżeli podejdziemy zbyt blisko. Nie da się wejść tam gdzie się nam zachce (na przykład na podest sięgający nam do wysokości kostek), o ile nie przewidzieli tego autorzy gry. Misje planetarne mocno powtarzalne i odrobinę robi się to jeżdżenie Mako po zwiedzeniu kilku pierwszych planet.
Chciałbym też mieść możliwość przerwania dialogów i cut-scenek, zwłaszcza gdy po raz 6 zabieram się do tego samego bossa i wciąż oglądam 5minutowy wstępniak.
Ale mimo tych wszystkich wad gra ma super klimat. To pierwsza gra na Xbox 360, którą przeszedłem dwa razy w całości, nie mówiąc o trwającym właśnie trzecim podejściu. Może "wady" biorą się z porównywania właśnie z tytułami klasy Bioshock, co samo w sobie może być komplementem dla gry. Grafika miejscami powala, po prostu chwilami jest rewelacyjna. Dla mnie najważniejszy jest klimat, który mnie przekonał do wracania do niej po raz trzeci, zwłaszcza, że można ją przechodzić w różny sposób (przynajmniej część misji może mieć bardzo różny koniec), a styl gry mocno się z mienia w zależności od wybranej klasy postaci. Oczywiście jak to w RPG musimy ocalić świat, ale to nie zmienia się prawie nigdy
Nie spodziewam się lepszego cRPG na Xboxa do pokazania się Fallout, przynajmniej nie w klimacie SF.