Osobiście jestem przekonany, że tak jak z wielkim hukiem producenci i dystrybutorzy wprowadzają teraz dwucyfrowe podwyżki, tak za trzy-cztery miesiące będą po cichu się z nich wycofywać. Ciekawe kto się pierwszy wyłamie- jak zwykle Koreańczycy ??
Prawdą jest, że w świątecznym szczycie sprzedaży większość firm utrzymała ceny z okresu gdy Euro kosztowało 3,30 a Dolar około 2,20 PLN i spadek złotówki uwzględni dopiero w nowych cennikach.
Swój optymizm opieram na kilku faktach
a) przeświadczenie konsumentów o tym, ze idą gorsze czasy, ma charakter GLOBALNY. Można "machnąć ręką" na pojedynczy kryzys w Polsce HIszpanii Rosji czy USA. Ale na wszystkie razem- już nie.
Zobaczcie co dzieje się ze sprzedażą nowych samochodów.
W RTV w segmencie niższym i średnim będzie naprawdę padaka, większość zakupów była kredytowana "ratami 0%" z których banki się wycofują. Ludzie boją się o pracę a w inflację ca 5% wierzą tylko ostatnie przydupasy rudego Donka.
b) Wielka korporacja może patrzeć przez kwartał na pikującą sprzedaż.
Ale oprócz samej siebie, ma też np dystrybutorów-dla których pól roku zapaści może oznaczać plajtę. Z kim wtedy wrócą na rynek, gdy kryzys się skończy?
Poza tym, wielka korporacja to też ludzie. Od góry do dołu. Handlowcy będą patrzeć spokojnie, jak ich zarobki- w dużej mierze prowizyjne- kurczą się jak arktyczne lodowce?? Zażądają obniżek cen sprzedaży. Dla nas będzie to skutkować niestety "oszczędnymi" produktami, gdzie koszty będa obcinane na maksa. Będą tańsze matryce, cieńsze kable, gorsza elektronika a Chińczycy będą dostawać ryż raz a nie dwa razy dziennie.
c) zawsze ktoś pierwszy się wyłamie.
Ja obecnie czaję się na wymianę lustrzanki.. model który chcę kupic ma być dostepny od 20 stycznia. Cena sugerowana jest z kosmosu- ale sądząc po promocjach wprowadzajacyhc w Niemczech- moze byc całkiem akceptowalna.