Co gorsza, nie wszystkie telewizory 4K są sobie równe i wiele z nich kryje mnóstwo przykrych niespodzianek. Problem w tym, że mając na myśli 4K, cały czas mówimy o dwukrotnie większej rozdzielczości statycznej, a zapominamy, że telewizory nie służą tylko i wyłącznie do oglądania obrazów nieruchomych (w którym to przypadku, ekrany 4K mają niekwestionowaną przewagę – wystarczy pomyśleć o wyświetlaniu zdjęć).
Jeżeli zaś weźmiemy pod uwagę ważną z punktu widzenia sportu i filmów akcji ostrość obrazów ruchomych (czyli tzw. rozdzielczość dynamiczną), okaże się, że dobre telewizory Full HD nie mają się tu czego wstydzić. Wprost przeciwnie.
Tak się składa, że przeważająca większość oferowanych w sklepach telewizorów 4K posiada wyświetlacze 60-hercowe. Jeżeli telewizor taki porównamy z tańszym, ale wyposażonym w 120-hercową matrycę modelem Full HD, to wynik tego porównania nie będzie dla modelu 4K korzystny.
Co gorsza, niektóre, nawet 120-hercowe (podkreślam: studwudziestohercowe) wyświetlacze 4K, zwłaszcza typu IPS, mają rozdzielczość dynamiczną niższą od 120-hercowych matryc Full HD. Ponadto, zdarzają się nawet i takie przypadki, że 120-hercowy panel IPS 4K ma ostrość obrazów ruchomych niższą od 60-hercowej matrycy VA wyposażonej w układ agresywnej modulacji podświetlenia.
Pisząc o „modulacji podświetlenia” mam na myśli tzw. tryb ruchu LED (Sony) lub wyraźny ruch LED (Samsung). Inaczej mówiąc, wyposażony w taki układ 60-hercowy telewizor Full HD może zapewniać wyższą ostrość obrazów ruchomych niż kiepski 120-hercowy model 4K!