Oblivion to był jeden wielki szajs i chaos. Loadingi, bug'i, robienie w kółko to samo, chodzenie po lesie lub jakiś chatkach, zaczepianie ludzi na ulicach nudnych, schematycznych miast (w nadziei na jakiś quest...z reguły i tak wielki zawód), brzydka grafika i idiotyczne questy. Pamiętam taki jeden durny quest: trzeba było pływać wpław z mieczem w ręku (sic!) po jeziorze i rąbać jakieś krwiożercze piranie przez bite 2 godziny (jakieś 4 doby w grze), bo jakiemuś napotkanemu dziadziowi się tak podobało (po co? nie wiadomo, taka fabuła tej Niby-Wieeelkiej Przygody i już). Generalnie cała gra była tak niedorzeczna jak ten quest. W nagrodę za zasztyletowanie paru rybek otrzymywaliśmy jakiś szajs typu health potion (łaaaał...) i mogliśmy pogadać z kolejnym dziadziem w kolejnym mieście za 3 stromymi górami i paroma krzakami (łaaaał...). Walka była totalnym chaosem - ot, takie bieganie po lesie i walenie toporem w trybie FPS z doskoku jakiegoś psa lub krasnala lub co tam jeszcze biegało/pełzało. Jeden wielki syf rodem z PC. Fabuła była tak chaotyczna i głupia że po godzinie kompletnie mi wisiała, więc zabrałem się za tzw. loot'owanie.
Miałem do tej pory jakieś 50 gier na PS3 i jakbym miał wskazać najgorszy śmieć, to Oblivion byłby naprawdę mocnym kandydatem.
Jestem tak zdegustowany Oblivion że zwyczajnie nie mogę uwierzyć że Ci sami ludzie są w stanie stworzyć dobrą grę, która jest teraz tak hype'owana (Skyrim). Mam nadziej ze Twórcy grali może w Fallouta 3 może wyciągnęli jakieś wnioski jak ma wyglądać wciągająca gra RPG z otwartym światem, interesującą walką i niezłą historią.
Jest to oczywiście moja opinia, także proszę się na mnie nie wyżywać jeśli ktoś przeżył nirvanę grając w gry z tej serii.