Pierwsze zetknięcie z Onkyo 605 i od razu szok. W sklepie MM i innych nie wyglądał na tak wielki. Ustawiłem go obok mojego poprzedniego Sony i wyglądały tak jak Pudzianowski ze mną (oczywiście Pudzian ten mały.. He He). Jednym słowem sprzęt wzbudza zaufanie - jak wygląda tyle waży. Zabrałem się oczywiście z wypiekami na twarzy za podłączanie. Najpierw głośniki. W sklepie MM sprzedawca narzekał, że nie ma możliwości podłączenia wtyków bananowych, ale mnie to nie przeszkadzało. Podłączyłem bez przeszkód gołe kable zgodnie z instrukcją. Firma dołączyła takie fajne samoprzylepne karteczki do oznaczania poszczególnych kabli. Świetna sprawa dla mnie zupełna nowość. No i ten kluczyk do zacisków głośnikowych, także ekstra. Podłączenie głośników i urządzeń zabrało mi trochę czasu ale nie jest to zbyt skomplikowane. W razie wątpliwości można zajrzeć do instrukcji. Pierwsze uruchomienie: kurcze włączony tuner – poszukałem wszystkie stacje radiowe, jakie mam w kablówce i cisza… Sprawdzam połączenia, ponownie wyszukuje stacje radiowe i nic. w końcu w akcji DVD i nic … MD … nic. No nie!!! przemknęło po głowie sprzedali mi bubel. Jutro będę reklamował. Jednak nie dało mi to spokoju i grzebie dalej… W końcu wpadłem na pomysł, aby pokręcić gałką regulacji głośności i EUREKA!!!! Przyzwyczajony to poprzednika nie zajarzyłem, że regulacja tutaj działa zupełnie inaczej. Taki ze mnie wisus!!! Następny krok to automatyczna kalibracja głośników. Ustawiłem zgodnie z instrukcją w środkowym punkcie i podłączyłem mikrofon do sprzętu. Wszystko robi się intuicyjnie sprawnie i efekt jak dla mnie niezły. Prawdopodobnie dla kogoś bardziej znającego się na rzeczy to i owo można by poprawić. Dla mnie jest dobrze. Po zaakceptowaniu pomiarów i ustawień dokonanych automatycznie wyjmuje się wtyczkę mikrofonu i koniec konfiguracji. Oczywiście ustawień indywidualnych jest od grona i ciut ciut, ale ja nie miałem na to ochoty, a poza tym najważniejsze było dla mnie go usłyszeć jak gra. Pewnie z czasem będę eksperymentował … . O tym, jakie zrobił wrażenie na mnie dźwięk napiszę innym razem. Trwa uczta melomana i kinomana… w wolnym czasie, którego tak naprawdę ciągle brakuje.