Dobrze, spróbuję to opisać chociaż proszę o wyrozumiałość i empatię, ponieważ nie jestem ani dziennikarzem ani audiofilem.
Porównanie będzie dotyczyło mojego zestawu vs NAD M3. Niestety po podłączeniu Advance X-I90 zaczęło się pojawiać trzaskanie w lewej kolumnie więc chyba jakaś usterka fabryczna stąd brak możliwości odsłuchu.
Zacznę od tego o czym już napisałem. Po podłączeniu Main In i źródła z amplitunera właściwie nie było żadnej różnicy od tego, co mam na co dzień czyli pewne, mocne granie.
Zatem dzięki powyższym poradom ampli podłączyłem do wejścia disc a CD do CD
.
Najpierw źródło z ampli i muzyka w jakości FLAC z serwera domowego. Po włączeniu wszystkiego pojawiła się cisza
.
Problem polegał na tym, że trzeba było rozkręcić volume z -50 do 0 (a max to +10) żeby zaczęło grać. Dalej już głośność sterowałem z Yamahy i było ok.
Ale jak zaczęło grać!!!!! to przeżyłem muzyczny szok.
Na pierwszy ogień poszły: Editors "formaldehyde", Pink Floyd "shine on you crazy diamond", dire straits - money for nothing, lady gaga poker face. Później white lies getting even, stereophonics - graffiti on the train, thirty seconds to mars bright lights i sporo Led Zeppelin.
Myślę, że opisywać dźwięk jest bardzo trudno ale to, co od razu stwierdziliśmy z kolegą obecnym przy odsłuchu NAD M3 doskonale zgrał się z DefTech 8060 (kolumny ustawione na Large, subwoofer na off - ustawiony jako brak w zestawie). Nauczyłem się przy tym jednej ważnej rzeczy: nie bać się kręcenia potencjometrem z tyłu kolumn. Zamiast ustawiać jak zwykle na godzinę 12 przesunąłem tak na ok 13 a później na 14.
Teraz dźwięk. W porównaniu do mojego domowego zestawu NAD pokazał niezwykłą kontrolę dźwięku z bardzo dużą szczegółowością. Pomimo tego, że znam bardzo dobrze tę muzykę to miałem wrażenie, że niektórych utworów słucham pierwszy raz w życiu. NAD wchodził zarówno bardzo wysoko jak i bardzo nisko. A na deser BAS
- potężny i mocny a jednocześnie bez huczenia i mulenia. Trudno to opisać. To takie bardzo mocne uderzenie, że aż się czuje w całym ciele ale całkowicie pod kontrolą.
Muzyka z CD w formacie SACD to już zupełny "kosmos" - czysto i mocno. Kiedy trzeba twardo ale kiedy trzeba miękko. I o dziwo nie było już problemu z poziomem głośności tak jak w ampli.
Podsumowując, pomimo tego że mam mało doświadczenia ze sprzętem muzycznym to NAD w stereo zrobił niesamowite wrażenie.
W kinie domowym jest kłopot ze względu na oddzielne sterowanie volume amplitunera i wzmacniacza. Nie stosując połączenia Main In sprzęty się nie zgrywają.
I teraz nie wiem co zrobić? Czy kupić NAD czy szukać czegoś innego? Do stereo jest "bajka" ale w kinie chyba muszę coś jeszcze "pokombinować" z połączeniami.
Na koniec specjalne podziękowania dla RMS Białystok za darmowe wypożyczenie sprzętu do domowego weekendowego odsłuchu.