Kable głośnikowe Melodika

woytaski

New member
Bez reklam
Jakiś czas temu, Melodika wprowaziła do swojej oferty nowy produkt - kable głośnikowe "brown-sugar"
kwalifikowane przez producenta jako pre hi-end.
Ktoś z Was miał przyjemność je testować? Potwierdzi ktoś ich zalety, czy to tylko marketingowy bełkot?
 

rafa@rafa

Active member
Bez reklam
Materiał, budowa krystaliczna materiału, konstrukcja kabla..

Całe życie byłem sceptyczny. Tyle że swoje przekonanie brałem z wyobrażenia o tym opierając się na wiedzy zakładałem że to niemożliwe.
Najważniejsze że nigdy przedtem nie miałem możliwości tego sprawdzić organoleptycznie uszami.
Wszystko zmieniło się w tym roku jak pożyczyłem drogi kabel od znajomego audio-świra (400€ za metr). Chciałem sobie i innym udowodnić że to bzdura.
No i szczęka mi opadła. Jednak słychać różnice.

Nie są tak dramatyczne jak to czasem opisują redaktorzy czy inni voodoo maniacy ale jednak słuchać. A to różnice w szerokości sceny, a to scena wielowarstwowa, a to źródła pozorne. Charakter tonów (największy wpływ na wysokie).
Od tego czasu kupiłem kilka kabli gotowych a kilka sam zbudowałem z komponentów. Czasem nie słychać żadnej różnicy a czasem jest ledwo słyszalna.
Wie, na pewno że podstawą jest dobra znajomość swojego systemu. Jego dokładnego charakteru, barwy. Każdego detalu jego brzmienia. A także osłuchanie ze swoją kolekcją albumów.
Różnice bywają tak subtelne że nie wiem czy słyszałbym coś u kogoś innego tak z marszu czy nie musiałbym najpierw się wsłuchać i zaadoptować słuch do nowego systemu.
Tak czy siak polecam najpierw zaczynać od najtańszych kabli na rynku żeby mieć punkt odniesienia.

Przyznaje też że nie znam wszystkich rozwiązań producentów kabli i nie znam na tyle wszystkich właściwości fizycznych (a nie jestem kompletnym laikiem) żeby uzasadnić te zmiany brzmienia. Nie wiem też gdzie kończy się rzeczywista różnica do ceny a gdzie zaczyna się marketing i naciąganie.
Zakładam że w drogich i bardzo drogich rozwiązaniach przyrost jakości jest znacznie mniejszy niż przyrost ceny.
Pewnie tez gdyby producenci tak nie naciągali i rozwiązania z górnej półki były bardziej przystępne więcej osób miałoby szanse samemu przetestować.
Raczej też nic nie usłyszymy na sprzęcie za 1000zł. Musi być zdolny zagrać bardzo detalicznie i być wstanie oddać wszelkie niuanse w muzyce.
No i trzeba mieć naturę czepiania się detalu. Ja lubię się wsłuchiwać w wszelkie drobne dźwięki towarzyszące niż tylko samą muzykę. Odgłos samego uderzenia pałeczki perkusji w naciąg czy talerz - a nie tylko wybrzmienie bębna czy talerza - bezcenne ;)
 
Do góry