MonteChristo
New member
Nie wiem czy na pewno dobry dział, ale spróbuję tutaj.
Jakiś czas temu nabyłem zestaw KD - HK255 + JBL ES 80 z subem ES-250(p). Nie byłem zadowolony z tego zestawu i go sprzedałem.
Na wstępie zaznaczam, żeby nie było niejasności - absolutnie nie jestem audiofilem. Mam 38 lat, nigdy nie byłem fanem basu typu Altusy, bo to jakieś łupania a nie niskie tony, ale lubię, bardzo lubię "głębsze zejścia" i szukałem czegoś "basowego" i stąd mój wybór HK+JBL. (Po wielokrotnym polecaniu tego tandemu na forum...)
Nie byłem zadowolony z tego zestawu, bo zacząłem BARDZIEJ słuchać muzyki niż oglądać filmy i czegoś mi tu brakowało. W ogóle to po pewnym czasie ustawiłem TV i MOVIE też na tryb STEREO, bo lepiej mi odpowiadał ten rodzaj dźwięku, że tak to ujmę.
Myślę, że w takim wypadku powinienem nie iść wbrew swoim preferencjom i skupić się nad zestawem BARDZIEJ muzycznym niż kinowym, zostawiając wątek modnego kina domowego na dalszym planie, ale z niego do końca nie rezygnując (ach te kompromisy...)
Słucham głównie starego polskiego rocka, trochę popu, mało klasyki, głównie repertuar bardziej dynamiczny. Uśredniając - chciałbym, żeby np. najlepiej brzmiała muzyka mniej więcej w zakresach: Dire Straits, Pink Floyd, Chuck Berry, George McCrae, BoneyM, Pierre Bachelet (ogólnie i obrazowo) - nie jestem fanem jazzu i plumkania, więc zapewne nie będą mi odpowiadały typowo "audiofilskie" rozwiązania..
Myślę o wzmacniaczu. Jednocześnie nie chciałbym rezygnować z dobrodziejstw nowych technologii, chciałbym mieć wejścia/wyjścia na np. subwoofer (kino czasami bym jednak obejrzał), usb (itd, itp).
Co do MOICH (subiektywnych) uwag w stosunku do kupionego zestawu - ten "bas" jest zbyt "kinowy" - oczywiście "jak dla mnie" tj. w muzyce BARDZO mi przeszkadzała najbardziej jednostajność tego basu i dudnienie. A miał to być BARDZO MUZYCZNY zestaw... Mea culpa - nabrałem się marketingowi...
Błędy formalne i uwarunkowania - kolumny stały za blisko ścian, ale za bardzo nie mogę ich odsuwać. Mieszkanie jest trochę nietypowe - dwupoziomowe, tzw. "salon" połączony jest z kuchnią. Powierzchnia na dole ok. 40m. W ogóle straszny problem jest z ustawieniem poziomu głośności, bo jedna kolumna stoi tuż przy ścianie, a druga mniej więcej w połowie pomieszczenia (no, ale taki urok "salonów" z łączoną kuchnią). Teraz wiem, że błędem był wybór kolumn z basreflex'em z tyłu - stąd zapewne ten efekt dudnienia właśnie...
W przypadku muzyki trochę pomagało odłączanie subwoofera, ale i tak nie podobał mi się ten dźwięk - bardzo jednostajny i monotonny - postaram się zobrazować "na około" - każdy rodzaj bębna w muzyce typu "Dead can Dance" brzmi jednakowo, niemalże jak "lup, łup"; niskie tony w płytach Tanity Tikaram to prawie jednostajne buczenie, Susane Vega, Sheryl Crow jakby śpiewały przez ręcznik. (Przepraszam za mało wyszukane analogie, ale chcę to obrazowo opisać, żeby zdefiniować problem).
W zasadzie (o dziwo...) bardzo fajnie grał repertuar klasyczny - albo ja mam jakiś słuch zryty. Zresztą mało go słuchałem, ale standardy typu "O Fortuna", "Phantom of the Opera", "The Ride of the Valkyries" miały po prostu ten swój zamierzony MONUMENTALIZM.
---
Teraz tak - bardzo proszę o podpowiedzi - co mogłoby być odpowiedniejsze w takim przypadku. Chodzi mi raczej o wzmacniacz i kolumny stereo (ewentualnie) uzupełnione subwooferem.
Mam pytanie do bardziej obeznanych w rynku - czy są jakieś kolumny z głośnikami niskotonowymi 30cm nie wydające dziwnych dźwięków imitujących niskie tony jak Altusy czy Corwin Vega ? Tak, żeby nie trzeba było używać w ogóle subwoofera ? No i żeby nie zabiły ceną jak Nautilius... I mają ładnie wyglądać. Podejrzewam, że Jamo to bedzie mniej wiecej to samo co JBL...
(koncert życzeń...)
Właśnie - budżet - tak ok. 10 tys. zł na wzmacniacz i kolumny.
Mogą być DIY i używane też.
Serdecznie dziękuję za ewentualne sugestie i podpowiedzi.
- Krzysztof
Jakiś czas temu nabyłem zestaw KD - HK255 + JBL ES 80 z subem ES-250(p). Nie byłem zadowolony z tego zestawu i go sprzedałem.
Na wstępie zaznaczam, żeby nie było niejasności - absolutnie nie jestem audiofilem. Mam 38 lat, nigdy nie byłem fanem basu typu Altusy, bo to jakieś łupania a nie niskie tony, ale lubię, bardzo lubię "głębsze zejścia" i szukałem czegoś "basowego" i stąd mój wybór HK+JBL. (Po wielokrotnym polecaniu tego tandemu na forum...)
Nie byłem zadowolony z tego zestawu, bo zacząłem BARDZIEJ słuchać muzyki niż oglądać filmy i czegoś mi tu brakowało. W ogóle to po pewnym czasie ustawiłem TV i MOVIE też na tryb STEREO, bo lepiej mi odpowiadał ten rodzaj dźwięku, że tak to ujmę.
Myślę, że w takim wypadku powinienem nie iść wbrew swoim preferencjom i skupić się nad zestawem BARDZIEJ muzycznym niż kinowym, zostawiając wątek modnego kina domowego na dalszym planie, ale z niego do końca nie rezygnując (ach te kompromisy...)
Słucham głównie starego polskiego rocka, trochę popu, mało klasyki, głównie repertuar bardziej dynamiczny. Uśredniając - chciałbym, żeby np. najlepiej brzmiała muzyka mniej więcej w zakresach: Dire Straits, Pink Floyd, Chuck Berry, George McCrae, BoneyM, Pierre Bachelet (ogólnie i obrazowo) - nie jestem fanem jazzu i plumkania, więc zapewne nie będą mi odpowiadały typowo "audiofilskie" rozwiązania..
Myślę o wzmacniaczu. Jednocześnie nie chciałbym rezygnować z dobrodziejstw nowych technologii, chciałbym mieć wejścia/wyjścia na np. subwoofer (kino czasami bym jednak obejrzał), usb (itd, itp).
Co do MOICH (subiektywnych) uwag w stosunku do kupionego zestawu - ten "bas" jest zbyt "kinowy" - oczywiście "jak dla mnie" tj. w muzyce BARDZO mi przeszkadzała najbardziej jednostajność tego basu i dudnienie. A miał to być BARDZO MUZYCZNY zestaw... Mea culpa - nabrałem się marketingowi...
Błędy formalne i uwarunkowania - kolumny stały za blisko ścian, ale za bardzo nie mogę ich odsuwać. Mieszkanie jest trochę nietypowe - dwupoziomowe, tzw. "salon" połączony jest z kuchnią. Powierzchnia na dole ok. 40m. W ogóle straszny problem jest z ustawieniem poziomu głośności, bo jedna kolumna stoi tuż przy ścianie, a druga mniej więcej w połowie pomieszczenia (no, ale taki urok "salonów" z łączoną kuchnią). Teraz wiem, że błędem był wybór kolumn z basreflex'em z tyłu - stąd zapewne ten efekt dudnienia właśnie...
W przypadku muzyki trochę pomagało odłączanie subwoofera, ale i tak nie podobał mi się ten dźwięk - bardzo jednostajny i monotonny - postaram się zobrazować "na około" - każdy rodzaj bębna w muzyce typu "Dead can Dance" brzmi jednakowo, niemalże jak "lup, łup"; niskie tony w płytach Tanity Tikaram to prawie jednostajne buczenie, Susane Vega, Sheryl Crow jakby śpiewały przez ręcznik. (Przepraszam za mało wyszukane analogie, ale chcę to obrazowo opisać, żeby zdefiniować problem).
W zasadzie (o dziwo...) bardzo fajnie grał repertuar klasyczny - albo ja mam jakiś słuch zryty. Zresztą mało go słuchałem, ale standardy typu "O Fortuna", "Phantom of the Opera", "The Ride of the Valkyries" miały po prostu ten swój zamierzony MONUMENTALIZM.
---
Teraz tak - bardzo proszę o podpowiedzi - co mogłoby być odpowiedniejsze w takim przypadku. Chodzi mi raczej o wzmacniacz i kolumny stereo (ewentualnie) uzupełnione subwooferem.
Mam pytanie do bardziej obeznanych w rynku - czy są jakieś kolumny z głośnikami niskotonowymi 30cm nie wydające dziwnych dźwięków imitujących niskie tony jak Altusy czy Corwin Vega ? Tak, żeby nie trzeba było używać w ogóle subwoofera ? No i żeby nie zabiły ceną jak Nautilius... I mają ładnie wyglądać. Podejrzewam, że Jamo to bedzie mniej wiecej to samo co JBL...
(koncert życzeń...)
Właśnie - budżet - tak ok. 10 tys. zł na wzmacniacz i kolumny.
Mogą być DIY i używane też.
Serdecznie dziękuję za ewentualne sugestie i podpowiedzi.
- Krzysztof
Ostatnia edycja: