No więc przyjechał do mnie wreszcie i muszę przyznać, że choć mam go dopiero od wczoraj i mogłem się nim pobawić zaledwie kilka godzin, jest to sprzęt nietuzinkowy. Zacznę od wyglądu - przede wszystkim jest DUŻY. Jest tak wielki, że gdybym nie stawiał go na szafie na tylnej ścianie, miałbym spory problem z jego montażem sufitowym. Jeśli półka lub szafa jest zbyt wąska to też może być problem, bo projektor jest bardzo długi. Przy ewentualnym zakupie lepiej tego nie lekceważyć. Epicki wygląd budzi spory respekt
Obiektyw skrywa się za automatyczną zasłoną, która otwiera się automatycznie po włączeniu.
To co mnie najbardziej zaskoczyło w obrazie to nie czernie, ale przede wszystkim inna niż LCD i DLP charakterystyka obrazu. Panele D-ILA mają prawie niewidoczne (nawet z odległości kilku cm od ekranu) łączenia między pikselami, co wpływa na jednolitość obrazu. Przede wszystkim wygląda on bardziej, jakby to ująć "analogowo", kinowo - obraz jest bardzo ostry, niezwykle szczegółowy i wyrazisty (pamiętajcie, że przechodzę z projektora Mitsubishi, HC4900 to może był jakiś najwyższy model, ale projektory tej marki uchodzą za bardzo ostre), Druga sprawa to nieopisywalna dynamika obrazu - pomijając mięsiste kolory, moc obrazu, to do tego dochodzi jeszcze idealne odzwierciedlenie detali w maksymalnym ruchu.
Filmem, który poszedł na pierwszy ogień był bluerayowy Quantum of Solace, którego wcześniej nie widziałem i, gdyby nie fakt, że bardziej interesował mnie nowy projektor niż film, zanudziłby mnie na śmierć. Jest tam jednak kilka scen akcji, które doskonale oddają to co w tym projektorze znakomite. Scena pościgu za samolotem zrywa czapkę z głowy dynamiką i ostrością jakiej nie zaznałem na LCD. Czernie - wiadomo, że JVC ma patent na czernie i w ciemnych scenach ten projektor czuje się jak ryba w wodzie. To co charakteryzuje sprzęt JVC to idealny obraz w scenach mocno kontrastowych. Np. gdy jest przewaga czerni i nagle zapali się w ciemności światło. Czerń nie przestaje być smolista i dzięki temu, że JVC nie korzysta z automatycznej przesłony, a z wysokiego natywnego kontrastu, jasne elementy obrazu są bez porównania bardziej wyraziste. Widać to na pierwszy rzut oka w napisach końcowych lub tytułowych filmu, a jeszcze lepiej we wszelkich scenach nocnych. Brak automatycznej przesłony sprawia, że projektor wydaje się być jaśniejszy niż w rzeczywistości jest, bo w ciemnych scenach ilość światła jest taka sama jak w jasnych
Sprawdziłem też na szybko jak na tym projektorze ma się sygnał SD i zapuściłem referencyjnego moim zdaniem jeśli chodzi jakość SD Władcę Pierścieni edycję rozszerzoną. Przyznam, że opadła mi szczęka, co zdarza mi się rzadko. Otóż jeśli to pierwszy projektor, który mogę z czystym sumieniem polecić do oglądania DVD na ekranie ponad 100 cali. Oczywiście nie jest to ta sama ostrość co HD, ale obraz zrobił na mnie spore wrażenie. Odtwarzaczem było PS3 przez HDMI. Jak widać trzeba sporo zapłacić, by DVD wyglądało znośnie na dużym ekranie (a moje wymagania są bardzo wygórowane). Wcześniej wykluczałem ten rodzaj sygnału w kinie domowym jeśli chodzi o projektory, w przypadku JVC jestem pewien, że ktoś z dużą kolekcją miałby z niego sporo radochy.
Sprawdziłem też na szybko kilka innych filmów, które uważam za referencyjne. Sunshine to film ogromną ilością subtelnych przejść tonalnych i rozmaitych odcieni czerni. Projektor właściwie zabawił się tym obrazem, bez trudu pokazując rozmaite detale statku kosmicznego. Oczywiście dynamika obrazu, czerń - najwyższy poziom. Podsumowując na szybko - bardzo wysoka jakość obrazu, bardzo dobre czernie, bardzo dobre oddanie ruchu. Byłbym zapomniał - w trybie standard projektor jest niesłyszalny, w trybie high już go słychać. Polecam każdemu, choć cena nie jest niska, ale sądzę , że wysoka jakość musi kosztować, a w porównaniu z ceną za Marantza czy IN83, HD350 nie jest aż tak drogi jak na zastosowaną nowatorską i unikatową technologię. Więcej wrażeń z większej ilości filmów dostarczę niebawem. Będę też mógł go jeszcze lepiej ocenić, bo wciąż pracuję nad prawidłowym zaciemnieniem ścian i sufitu.
Obiektyw skrywa się za automatyczną zasłoną, która otwiera się automatycznie po włączeniu.
To co mnie najbardziej zaskoczyło w obrazie to nie czernie, ale przede wszystkim inna niż LCD i DLP charakterystyka obrazu. Panele D-ILA mają prawie niewidoczne (nawet z odległości kilku cm od ekranu) łączenia między pikselami, co wpływa na jednolitość obrazu. Przede wszystkim wygląda on bardziej, jakby to ująć "analogowo", kinowo - obraz jest bardzo ostry, niezwykle szczegółowy i wyrazisty (pamiętajcie, że przechodzę z projektora Mitsubishi, HC4900 to może był jakiś najwyższy model, ale projektory tej marki uchodzą za bardzo ostre), Druga sprawa to nieopisywalna dynamika obrazu - pomijając mięsiste kolory, moc obrazu, to do tego dochodzi jeszcze idealne odzwierciedlenie detali w maksymalnym ruchu.
Filmem, który poszedł na pierwszy ogień był bluerayowy Quantum of Solace, którego wcześniej nie widziałem i, gdyby nie fakt, że bardziej interesował mnie nowy projektor niż film, zanudziłby mnie na śmierć. Jest tam jednak kilka scen akcji, które doskonale oddają to co w tym projektorze znakomite. Scena pościgu za samolotem zrywa czapkę z głowy dynamiką i ostrością jakiej nie zaznałem na LCD. Czernie - wiadomo, że JVC ma patent na czernie i w ciemnych scenach ten projektor czuje się jak ryba w wodzie. To co charakteryzuje sprzęt JVC to idealny obraz w scenach mocno kontrastowych. Np. gdy jest przewaga czerni i nagle zapali się w ciemności światło. Czerń nie przestaje być smolista i dzięki temu, że JVC nie korzysta z automatycznej przesłony, a z wysokiego natywnego kontrastu, jasne elementy obrazu są bez porównania bardziej wyraziste. Widać to na pierwszy rzut oka w napisach końcowych lub tytułowych filmu, a jeszcze lepiej we wszelkich scenach nocnych. Brak automatycznej przesłony sprawia, że projektor wydaje się być jaśniejszy niż w rzeczywistości jest, bo w ciemnych scenach ilość światła jest taka sama jak w jasnych
Sprawdziłem też na szybko jak na tym projektorze ma się sygnał SD i zapuściłem referencyjnego moim zdaniem jeśli chodzi jakość SD Władcę Pierścieni edycję rozszerzoną. Przyznam, że opadła mi szczęka, co zdarza mi się rzadko. Otóż jeśli to pierwszy projektor, który mogę z czystym sumieniem polecić do oglądania DVD na ekranie ponad 100 cali. Oczywiście nie jest to ta sama ostrość co HD, ale obraz zrobił na mnie spore wrażenie. Odtwarzaczem było PS3 przez HDMI. Jak widać trzeba sporo zapłacić, by DVD wyglądało znośnie na dużym ekranie (a moje wymagania są bardzo wygórowane). Wcześniej wykluczałem ten rodzaj sygnału w kinie domowym jeśli chodzi o projektory, w przypadku JVC jestem pewien, że ktoś z dużą kolekcją miałby z niego sporo radochy.
Sprawdziłem też na szybko kilka innych filmów, które uważam za referencyjne. Sunshine to film ogromną ilością subtelnych przejść tonalnych i rozmaitych odcieni czerni. Projektor właściwie zabawił się tym obrazem, bez trudu pokazując rozmaite detale statku kosmicznego. Oczywiście dynamika obrazu, czerń - najwyższy poziom. Podsumowując na szybko - bardzo wysoka jakość obrazu, bardzo dobre czernie, bardzo dobre oddanie ruchu. Byłbym zapomniał - w trybie standard projektor jest niesłyszalny, w trybie high już go słychać. Polecam każdemu, choć cena nie jest niska, ale sądzę , że wysoka jakość musi kosztować, a w porównaniu z ceną za Marantza czy IN83, HD350 nie jest aż tak drogi jak na zastosowaną nowatorską i unikatową technologię. Więcej wrażeń z większej ilości filmów dostarczę niebawem. Będę też mógł go jeszcze lepiej ocenić, bo wciąż pracuję nad prawidłowym zaciemnieniem ścian i sufitu.
Ostatnia edycja: