Zalecana odległość to jednak nie to samo co preferowana odległość, dlatego że inaczej będą postrzegali to dubbingowcy/napisowcy, inaczej 4k/fhdowcy, inaczej osoby noszące okulary, inaczej osoby oglądające filmy a programy telewizyjne. Dla jednych wodzenie wzrokiem i głową po ekranie nie jest problemem, dla innych to irytujący ruch. Inni będą szukali przyjemności w siedzeniu blisko, inni dalej. Więc proponuję swoje mądrości w stylu: musisz mieć, odstawić na bok i jak dawać rady, to dawać rady czy sugestie, a nie kłócić się czy wchodzić w durne dyskusje kto ma większego.
Nie da się ukryć, że nigdy nie jest za duży, ale nie oznacza to że duży znaczy lepszy. Mam 50 cali z 3,8, przesiadłem się z 32. Jest szał ale tak... spokojnie bym przytulił i 60 ale już nie w FHD a 4K... ale nie z powodu filmów, które w tej odległości na FHD i tak powodują wzwód, ale z powodu innych obrazów czy konsoli którą mam podłączoną.
Trudno mi powiedzieć aby był mały, ale jest na tyle dobry, że np. oglądanie filmów z napisami pozwala spokojnie skoncentrować się na całym filmie bez potrzeby uciekania wzrokiem. Fakt, że przy konsoli już mam problem muszę siedzieć bliżej a więc 1,5-2, bo po prostu traci się zbyt wiele detali. I idąc tym tropem o detale też chodzi, a więc wodzenie wzrokiem po ekranie to jedno, dostrzeganie detali to drugie.
Ale... zawsze zostaje też kwestia rozsądku i nie tylko tego co chcę mieć ale co mogę mieć, np. w pokoju. Bo nie sztuką jest naje**ać sprzętu do 2 pokojowego w bloku... masz warunki i miejsce to się bawisz. Mnie osobiście bawi to jak audiovizjofile pakują sobie do 18 metrów 60 cali w górę, 10 głośników, 5 dekoderów i komódkę od teściowej...
Idź z miarką do sklepu, zmierz 2 metry od 55 cali (poproś o włączenie TVP1) i sam oceń. Oczywiście że w sklepie to nie to samo co w domu, ale bez jaj...