Witam, w ten świąteczny czas.
Koncerty metalowe, nie cieszą się u nas zbytnią popularnością, szczególnie tego ciężkiego nurtu, który preferuję. Jest to dość specyficzna muza, dla niektórych wręcz niszowa. Jak to mówi mój kolega, zatwardziały „metalowiec”; muza nie dla mięczaków. Chociaż… Przypomniała mi się dawna recenzja, kiedy to jeden z recenzentów określił to, co gra zespół Europe, jako: „metal dla panienek z dobrych domów”. Trafniej nie można tego ująć.
Dlatego dziś, trochę powera; „Metal Veins: Alive at Rock in Rio - Sepultura & Les Tambou du Bronx”, pierwszy w dyskografii zespołu Blu-ray.
Obraz jakościowo czysty i równy, bez znaczących różnic w ujęciach. Co do dźwięku, to mamy: LPCM 2.0, Dolby 5.1 oraz DTS HD MA 5.1, czyli nieźle. I jak na pierwsze tego rodzaju wydawnictwo zespołu, to całość zrealizowana bardzo dobrze. Widać, że komuś na tym zależało. Koncert, jak koncert. Ale w tym przypadku, chciałbym zwrócić uwagę na ten koncert ze względu na zespół Les Tambou du Bronx, towarzyszący Sepulturze. Nie co dzień można oglądać coś takiego, szczególnie na scenie metalowej. Zespół ten to 18 bębniarzy, grających za pomocą pałek na 225-litrowych, metalowych beczkach. Naprawdę, to robi wrażenie. Całość, jak dla mnie – rewelacja.
Koncerty metalowe, nie cieszą się u nas zbytnią popularnością, szczególnie tego ciężkiego nurtu, który preferuję. Jest to dość specyficzna muza, dla niektórych wręcz niszowa. Jak to mówi mój kolega, zatwardziały „metalowiec”; muza nie dla mięczaków. Chociaż… Przypomniała mi się dawna recenzja, kiedy to jeden z recenzentów określił to, co gra zespół Europe, jako: „metal dla panienek z dobrych domów”. Trafniej nie można tego ująć.
Dlatego dziś, trochę powera; „Metal Veins: Alive at Rock in Rio - Sepultura & Les Tambou du Bronx”, pierwszy w dyskografii zespołu Blu-ray.
Obraz jakościowo czysty i równy, bez znaczących różnic w ujęciach. Co do dźwięku, to mamy: LPCM 2.0, Dolby 5.1 oraz DTS HD MA 5.1, czyli nieźle. I jak na pierwsze tego rodzaju wydawnictwo zespołu, to całość zrealizowana bardzo dobrze. Widać, że komuś na tym zależało. Koncert, jak koncert. Ale w tym przypadku, chciałbym zwrócić uwagę na ten koncert ze względu na zespół Les Tambou du Bronx, towarzyszący Sepulturze. Nie co dzień można oglądać coś takiego, szczególnie na scenie metalowej. Zespół ten to 18 bębniarzy, grających za pomocą pałek na 225-litrowych, metalowych beczkach. Naprawdę, to robi wrażenie. Całość, jak dla mnie – rewelacja.