Inception - uwaga spoilery!

dread

New member
Bez reklam
Podejmować się ledwo wykonalnej i arcytrudnej misji by osiągnąć to, co można było by zrobić używając o wiele łatwiejszych środków takich jak np. wyjazd z dziećmi na Madagaskar i zmiana tożsamości? Zanim coś pomyślisz przeczytaj co piszę pod spodem.

Fantastyczny pomysł - nie ma to jak życie uciekiniera i ciągłe myśli każdej minuty kiedy nas w końcu znajdą. Prawdziwy ideał życia ufundowany rodzince.

I w ogóle uwierzył że Saito jest w stanie zapewnić mu iż policja przestanie go ścigać za zabicie żony? Give me a fucking break bro - Saito musiałby być chyba dyktatorem USA by móc coś takiego osiągnąć. Tak więc albo Di Karpio był totalnym imbecylem i naiwniakiem że mu uwierzył
Pierwsze 20 minut filmu przekonało Cobba, że Saito jest wyjątkowo wpływowym człowiekiem.
Będąc na jego miejscu, mając chociaż cień nadziei, że Saito jest w stanie spełnić swoją obietnicę, chcesz powiedzieć, że nie poszedłbyś na to bo nie masz 100% gwarancji w jej powodzenie ?

Taka druga kwestia psująca wiarygodność to np. to, że Ellen Page po kilku chwilach była lepszym specjalistą do spraw snów , niż ludzie którzy się tym zajmowali latami - fail i tyle rujnujący wiarygodność i odbiór filmu. Wystarczyłoby, no nie wiem - dać krótką scenkę że np. czyta w myślach i dlatego uczy się 50000% razy szybciej niż powinna. Nawet tak głupie tłumaczenie byłoby lepsze od jego braku w przypadku tak absurdalnej i nierealnej kwestii.
Co to znaczy lepszym specjalistą od spraw snów - każdy miał swoją robotę do wykonania, Ellen Page została zwerbowana w roli architekta.
I przypomnij sobie, że to ojciec Cobba, który go prawie wszystkiego nauczył, polecił mu ją mówiąc, że jest lepszym architektem od niego samego. Zresztą już przy pierwszym teście gdy Cobb jej wyjaśnił co i jak, pokazała próbkę swoich możliwości.

Śmiertelne niebezpieczeństwo? A kiedy to było powiedziane? Gonili go raz i nie złapali mając broń palną, niezli z nich byli zawodowcy. Nie wiemy jak są grozni ani ilu ich jest, nie wiemy jaki mają zasięg, czyli nie wiemy nic.
Nie wiemy ile misji wcześniej Cobb wykonał, wiemy natomiast, że ostatnia to był FAIL.
I pewnie za wykradanie informacji jego przeciwnicy chcieli mu tylko pogrozić rózgą... ? 8)

....dupa zbita, nie było takiej sceny a to zwyczajny błąd psujący wiarygodność bo znowu musimy sobie coś na siłę wymyślać i dopowiadać- takie sprawy należy mówić w filmie jasno i wyraznie. W innym wypadku musielibyśmy sobie wymyślać sami całą historię a to nie o to chodzi w filmach. Nolan tłumaczył sprawy których nie powinien a ważnych i istotnych "drobnostek" które by kleiły całą wiarygodność już nie. Dziura na dziurze i tyle.
Rozumiem, że niektórym brakowało pewnie jeszcze narratora, który by opisywał co w danym momencie się dzieje ;)
Nolan nie traktuje widza jak idiotę, któremu musi wszystko tłumaczyć jak 6-latkowi, poza tym wiele pozostawia własnej wyobraźni oglądającego i daje do myślenia po zakończeniu seansu - za to właśnie m.in jego filmy przez dużą część widowni są uwielbiane, a przez innych z kolei nienawidzone.
 
Ostatnia edycja:

SierzantHarris

New member
Bez reklam
Fantastyczny pomysł - nie ma to jak życie uciekiniera i ciągłe myśli każdej minuty kiedy nas w końcu znajdą. Prawdziwy ideał życia ufundowany rodzince.

Jak dla mnie to lepszy i dużo bardziej wykonalny niż podejmowanie się nierealnej misji, za którą dostaniemy niemożliwą do osiągnięcia nagrodę (uzasadnienie pod spodem)


Pierwsze 20 minut filmu przekonało Cobba, że Saito jest wyjątkowo wpływowym człowiekiem.
Będąc na jego miejscu, mając chociaż cień nadziei, że Saito jest w stanie spełnić swoją obietnicę, chcesz powiedzieć, że nie poszedłbyś na to bo nie masz 100% gwarancji w jej powodzenie ? .

Nie miałbym nawet jej cienia - nawet prezydentowi USA było by arcytrudno coś takiego uzyskać, (o ile w ogóle miałby taką możliwość) tak więc: nie, nie próbował bym osiągnąć praktycznie nieosiągalnego, by dostać za to coś, czego uzyskać się zwyczajnie nie da. Niewiarygodna naiwność bohatera, która nie pasuje mi do jego wizerunku "speca". No nie przekonuje mnie to wcale a wręcz wzbudza lekki uśmiech politowania.


Co to znaczy lepszym specjalistą od spraw snów - każdy miał swoją robotę do wykonania, Ellen Page została zwerbowana w roli architekta.
I przypomnij sobie, że to ojciec Cobba, który go prawie wszystkiego nauczył, polecił mu ją mówiąc, że jest lepszym architektem od niego samego. Zresztą już przy pierwszym teście gdy Cobb jej wyjaśnił co i jak, pokazała próbkę swoich możliwości.

To znaczy że po kilku chwilach w filmie dyskutowała z innymi bohaterami o "incepcji", jakby od 20 lat była w tym specjalistką. Poza tym cały ten tytuł "architekta" nie przemawia do mnie wcale i jest dla mnie głupi: ktoś kto nigdy nie miał pojęcia że w ogóle da się "śnić zespołowo" i kto umie jedynie tworzyć "labirynciki na papierze"" po kilku chwilach steruje czymś, o czym pojęcia nigdy nie miał i co na dodatek jest ponoć supertrudne i skomplikowane. Ciekawe czy Einstein dochodził do wszystkiego w 5 minut. Nie da się jak sądzę nauczyć jazdy bolidem F1 "na sucho" a teoria nie sprawi że będziemy Schumaherem. I tak na koniec: co to w ogóle jest "architekt snów"? Czy to w ogóle nie wydaje się Wam na chama naciąganie i zwyczajnie "tanie" żeby nie wytłumaczono jakkolwiek wiarygodnie, jak coś takiego jest możliwe, że ktoś, kto zna jedynie teorię, po chwili steruje "wspólnymi snami" o których istnieniu nigdy nawet nie miał najmniejszego pojęcia?

Nie wiemy ile misji wcześniej Cobb wykonał, wiemy natomiast, że ostatnia to był FAIL.
I pewnie za wykradanie informacji jego przeciwnicy chcieli mu tylko pogrozić rózgą... ?

No widzisz - ja nie przepadam za filmami w których wszystko muszę sobie sam dopowiedzieć. Mam tu na myśli jedynie najdrobniejsze acz spajające fabułę sprawy a nie sam główny wątek w sobie - to mi psuje odbiór i sprawia że film wydaje się dla mnie sztuczny i zbyt umowny. Jak gram w gry konsolowe to tam sobie wszystko sam wymyślam bo fabuły gier są arcyproste i niedorobione ale filmy to inna para kaloszy, w nich fabuła to dla mnie 80% całości.


Nolan nie traktuje widza jak idiotę, któremu musi wszystko tłumaczyć jak 6-latkowi, poza tym wiele pozostawia własnej wyobraźni oglądającego i daje do myślenia po zakończeniu seansu - za to właśnie m.in jego filmy przez dużą część widowni są uwielbiane, a przez innych z kolei nienawidzone.

A to dziwne bo ja Memento bardzo lubię a Incepcji...śmieję się z niej. Nolan traktuje widzów jeszcze gorzej. No właśnie że tłumaczy nachalnie co 5 minut wszystko, tylko nie to co powinno się tłumaczyć w filmie. Bohaterowie co chwilę w kółko gadają i tłumaczą widzom wszelkie niuanse Incepcji i jej świata, oraz co i dlaczego za chwilę się stanie, co już po kilku chwilach stawało się dla mnie delikatnie mówiąc irytujące a fakt, że film skonstruowano tak, iż bez ciągłego i nachalnego tłumaczenia przez bohaterów o co chodzi nie dałoby się niczego zrozumieć, uznaję właśnie za wielki fail. Bohater "Memento" nie tłumaczył nic a film był zamotany jak cholera ale zrozumieć wszystko się jednak bez problemu dało. Bo to był dobry film. I to właśnie był film a nie tutorial dla dzieci jakim była dla mnie Incepcja. Pomysł był świetny ale jego wykonanie to dla mnie zwykły błąd w sztuce. Ja zwyczajnie nie lubię spędzać 3/4 seansu na słuchaniu tłumaczenia, wolałbym musieć sam zrozumieć o co chodzi - jednak by to uzyskać, reżyser musiałby skonstruować film tak, by się dało. Nie dało się i przez to w filmie mamy jakąś godzinę słuchania co, dlaczego, po co, kiedy oraz jak...mama mi tak kiedyś wszystko musiała tłumaczyć, nie chcę już do tego wracać.

"Jak skonstruować tak skomplikowany telewizor, by bez ciągłego zerkania na instrukcję nie dało się go używać?" Myśle że jeszcze nikt nie wpadł na tak głupi plan. Incepcja to właśnie ten skomplikowany tv a jej bohaterowie to właśnie ta instrukcja, na którą ciągle musimy zerkać by cokolwiek się dało skumać. Dla mnie lipa bo ja wolę najpierw przeczytać instrukcję a potem się już tylko rozkoszować produktem. Incepcją niestety rozkoszować się nie mogłem.
 
Ostatnia edycja:

vasyndrom

New member
To znaczy że po kilku chwilach w filmie dyskutowała z innymi bohaterami o "incepcji", jakby od 20 lat była w tym specjalistką. Poza tym cały ten tytuł "architekta" nie przemawia do mnie wcale i jest dla mnie głupi: ktoś kto nigdy nie miał pojęcia że w ogóle da się "śnić zespołowo" i kto umie jedynie tworzyć "labirynciki na papierze"" po kilku chwilach steruje czymś, o czym pojęcia nigdy nie miał i co na dodatek jest ponoć supertrudne i skomplikowane.

Hmmm jakos nie przypominam sobie by w filmie bylo opisane/powiedziane ile czasu minelo od zwerbowania Ariadne do czasu misji. Wiemy ze jest dobra w tym w co ja wciagnieto. Widac wg ojca Cobba miala o wiele bardziej bujna i tworcza wyobraznie niz sam Cobb co w rezultacie dalo szybkie tempo nauki, w filmie widzimy jak przed misja sni 3 razy? (z Cobbem dwa razy, i raz z Arturem do tego jeszcze widzimy jak sni z trzeciej perspektywy tzn nie widzimy samego snu acz tylko sniaca osobe :D maslo maslane) zas ile czasu zajelo jej opanowanie "wszystkiego"???

Tak wiec sierzancie skad zalozenie iz nauczyla sie jak konstruowac sny w 5 min? Przed sama misja widzimy kilka spotkan zespolu i kilka sesji wspolnego snienia co daje raczej wieksza ilosc czasu poswiecona nauce niz zakladasz. Skad tez zalozenie ze po 5 min gada z czlonkami zespolu jakby byla specjalistka od 20 lat? Przeciez podczas jednego z ostatnich spotkan spytala sie co to "Kick"?



Nolan traktuje widzów jeszcze gorzej. No właśnie że tłumaczy nachalnie co 5 minut wszystko, tylko nie to co powinno się tłumaczyć w filmie. Bohaterowie co chwilę w kółko gadają i tłumaczą widzom wszelkie niuanse Incepcji i jej świata, oraz co i dlaczego za chwilę się stanie, co już po kilku chwilach stawało się dla mnie delikatnie mówiąc irytujące a fakt, że film skonstruowano tak, iż bez ciągłego i nachalnego tłumaczenia przez bohaterów o co chodzi nie dałoby się niczego zrozumieć, uznaję właśnie za wielki fail

Ciekaw jestem jak chcialbys zapelnic luke w wiedzy bohaterow ktorzy w porownaniu z Cobbem byli zoltodziobami, bez tlumaczenia pewnych aspektow samej Incepcji na "wizji"?
 

adarkar

New member
Dwa razy mialem szczescie.
1. Nie wybralem sie do kina na ten film.
2. Majac go w rece nie kupilem BD.

Film slaby, nudny, naciagany, xxxxxxxxxxxxxxxxxxxx.
Dzisiaj nawet ksiadz modli sie dla kasy i to chyba oddaje wszystkie pozytywne opinie xxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxxx.
My jako ogladacze mozemy mowic prawde, bez zbednego pitu, pitu.
Zgadzam sie z sierzantem.
Najgorsze te przebitki co 5 min mudne niszczace fabule.


EDYTOWANO PRZEZ ADMINA

Brawo dla ADMINA. W poscie nikogo nie obrazilem personalnie. Krytycy filmowi z racji wykonywanego zawodu sa osobami publicznymi i musza sie liczyc z krytyka.

Do zwolennikow:
Dlaczego Robert Fischer bedac wyszkolonym w obronie przed manipulacjami podczas snu nie mial swojego baczka, figurki szachowej, czy kostki. Nie mial bo inaczej to juz nie daloby sie tej glupoty poskaladac.
W wiekszosci filmow sa jakies bledy, nielogicznosci, naciagania ale jest tez fabula i akcja, zaskoczenie, tempo akcji a tu ..... (bo ADMIN wytnie).
 
Ostatnia edycja:

brandt78

New member
Swietny film, tylko dla niektorych XXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXXX.
Nie jest to arcydzielo, lecz patrzac na filmy ktore wyszly w 2010 to ciezko znalesc lepszy.


EDYTOWANO PRZEZ ADMINA
 

dekiel

New member
Wczoraj do południa oglądnęliśmy z żoną "Incepcję" a po południu "Salt"...
Tzn. Incepcję obejrzałem sam bo moja lepsza połówka 3/4 filmu przechrapała, i to przy chodzącym Denonie 2809 na 20dB i JBL E90 z subem JBL 8400.
Za to "Salt" obejrzeliśmy z szeroko otwartymi... ustami.
Wiem... nie znamy się na sztuce :(

Mam pytanie: ostatnia scena w Incepcji (wtedy gdy pokazują dzieci LdC) to sen czy jawa?
 

blurejs

New member
Ostatnia scena to oczywiście sen. Cobb zszedł na najniższy poziom i zagubił się w limbo. Świadczy o tym nie tyko bączek, ale również wystrój mieszkania oraz sposób pokazania dzieci - skopiowane idealnie z jego wspomnień.
 

Lech

New member
Bez reklam
Ja z żoną uważamy, że ostatnia scena to zapowiedź kolejnej wersji lub części tego fimu. Żona wie co mówi, bo jest zagorzałym fanem tego gatunku filmów. Poza tym film fajnie się ogląda, bez względu na to co "autor miał na myśli".
 

dread

New member
Bez reklam
SPOILER SPOILER SPOILER



Ostatnia scena to oczywiście sen. Cobb zszedł na najniższy poziom i zagubił się w limbo. Świadczy o tym nie tyko bączek, ale również wystrój mieszkania oraz sposób pokazania dzieci - skopiowane idealnie z jego wspomnień.

W filmie jest dużo więcej wskazówek świadczących o tym, że ostatnia scena nie była snem.
W ostatniej scenie dzieci są starsze i nieznacznie różnią się ubiorem od tych ze wspomnień Cobba - jak ktoś ma co do tego wątpliwości to niech porobi sobie screenshoty i je porówna. A jak tego mało to w trakcie napisów końcowych jest pewna wskazówka :)

Bączek cały czas się kręci, ale ma się wrażenie, że pod sam koniec zaraz się wywróci (radzę zwrócić uwagę szczególnie na dźwięk). Zresztą dużo istotniejsze jest to, że Cobb po zobaczeniu dzieci zupełnie nie interesuje się tym czy bączek się kręci czy też nie.
We wspomnieniach Cobb nigdy nie mógł sobie przypomnieć twarzy dzieci. W finale je widzimy.

Kolejna wskazówka - w trakcie snów Cobb ma na palcu obrączkę, podczas scen w realu tej obrączki nie ma.

P.S. Zdecydowanie brakuje na tym forum spoiler taga.

P.P.S. Pewnie nie wszyscy skojarzyli z filmu, a warto wspomnieć skąd się wziął główny motyw muzyczny w Incepcji - YouTube - Inception Music Comparison
 

blurejs

New member
Powiem tak. Baczek drga przed sciemnieniem ekranu, ale tak samao reagował wczesniej w filmie i się nie wywrócił. Ma to tylko skołować widza. Faktycznie masz rację, ze dzieci delikatnie się różnią, ale.. według mnie cały film od początku rozgrywał się we śnie Cobba!
Ta ostatnia scena to sen we śnie. Przesłanek że cały film to sen jest bardzo dużo (gdyby tak nie było w wielu miejscach film stałby się nielogiczny), ale ja podam jedynie ciekawostkę już z samego początku. Do pierwszej misji w filmie (ekstrakca z umysłu Saito) Cobba zatrudniła korporacja o nazwie... COBBal... To pierwszy ewidentny znak, że widz od początku znajduje się w świecie snów Cobba. ;)
 

dread

New member
Bez reklam
SPOILER SPOILER SPOILER

Nie Cobbal a Cobol :)
Każdy ma prawo do własnej interpretacji - Nolan celowo zamieszał w wielu miejscach i każdy znajdzie jakieś przesłanki na poparcie swojej wersji wydarzeń i będzie pewny swojej racji.

Nie raz czytałem, że dla wielu osób koronnym argumentem za tym, że Cobb nie wrócił z limbo było to, że dzieci w ostatniej scenie zostały przedstawione tak samo jak w jego wspomnieniach, że wyglądają tak samo i noszą te same ubrania, podczas gdy jest właśnie na odwrót.
W ostatniej scenie dzieci mają nieco inny ubiór i grają je zupełnie inni, starsi aktorzy 8)

Poniżej wklejam screena z creditsów.

incs.png



PS. Po obejrzeniu dodatków jestem pod jeszcze większym wrażeniem - polecam obejrzeć szczególnie jak nakręcili całą sekwencję w hotelu. Prawie zerowe użycie komputera...
 
Ostatnia edycja:

blurejs

New member
Jest wiele możliwych interpretacji Incepcji. oto pewne chodziło Nolanowi. Film jest jak wielopiętrowy wieżowiec. Ciągle można odkrywać ciekawostki na kolejnych piętrach. Tak czy inaczej świetny film.
 
Do góry