Udało mi się wczoraj zaliczyć kolejny dwugodzinny odsłuch kabli głośnikowych w przedziale 1000-1300 zł za 2x2,5 m z konfekcją.
Kolumny Dali Ikon MkII, wzmak Marantz PM6004, odtwarzacz UD5007, Płyta SACD wytwórni Stockfish Records (gdzie swoje palce macza Bowers & Willkins) – Closer To The Music. System bardzo zbliżony do tego w domu. Celem odsłuchu było wybranie 2-3 kabli do wypożyczenia domowego.
Equlibrium model Cello – miedziany, kierunkowy kabel polskiej firmy Audiothlon z Zielonej Góry. Od razu było WOW. Niski soczysty basik, wręcz doskonały, to szalenie dynamiczny kabel, stworzony do żywej, dynamicznej muzy. Bardzo rytmiczny, szczegółowy. Miał zdecydowanie najwięcej przestrzeni ze wszystkich odsłuchiwanych tego dnia. Wokale ładne, ale nie idealne. Bardzo ciekawa gitara. Dolny zakres średniego pasma również bardzo dokładny. Kabel wzbudził moją uwagę, mimo iż całkowity charakter jego brzmienia określiłbym jako efekt niewygrzanej kolumny. Co mi akurat nawet chyba się podobało. Bardzo emocjonujący.
Van Den Hul - The Wind (miedziak). Poprzednio słuchałem modelu C122. Było dla mnie zbyt ciemno. Teraz wybrałem wyższy model, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że to nie jest dobry kabel do tego połączenia. VDH lekko obcinał górę, uwydatniał bas. Niewątpliwie był on lepszy niż w C122 (tam był trochę brudny) jednak zbyt ocieplił system, wręcz zamulił. To kabel dość wolny, mniej precyzyjny i kontrolowany.
Albedo – model Blue – całkowicie srebrny kabel również polski. Kabel dość żywy, ale nie aż nadto, mniej niż EQ Cello. Nieco bardziej kulturalny, nieco mniejsza scena. Mniej też dynamiki, ale kabel bardzo dobry, lecz w porównaniu do Cello miał wszystkiego o 10% mniej, mniej basu, mniej kontrolowany, za to o wyższej precyzji. Przeczyta średnica, ale wokale już niekoniecznie. Bardzo szczegółowy, super oddał struny fortepianu. Wyłapał więcej szczegółów, szczególnie w górnych rejestrach. Bardzo przyjemny w odbiorze.
Potem poszedł gruby na dwa męskie palce kabel z U.S.A, którego nazwy nie zapamiętałem (będę jutro w tym sklepie to zapytam). Miał bardzo podobny charakter do Cello i Blue, ale jakiś taki efekciarski, amerykański, podkreślał dół i górę w dość nieprzemyślany sposób. Nie był zły, ale to efekciarstwo i grubość (gruba izolacja powietrzna) raczej dyskwalifikują go w mojej opinii.
Posłuchałem też QED XT400 – posrebrzana miedź. Bardzo ciekawy, żywy, bardzo jasny mniej konturowy, ale trochę mnie drażnił dziwny efekt, nie wiem jak to nazwać, ale czułem jakiś zgrzyt, nieczystość, chropowatość. Szczegółowy, ale w mało precyzyjny sposób, basu nie za dużo, tyle ile trzeba. Na pewno ciekawa propozycja, ale nie dla wszystkich.
Na koniec poszła Luna 16/4 WireWorlda. Koszt tego kabla jest co najmniej 2x mniejszy niż zakładany przedział i niestety było to słychać. Po odsłuchu 5 różnych wcześniej Luna nie miała się czym popisać. Po prostu wcześniejsze kable były lepsze, co nie znaczy, ze Luna jest zła. Jest to na pewno bardzo dobry kabel, ale w swojej klasie. Na poprzednim ślepym odsłuchu wzbudził mojej zainteresowania, ale teraz słyszałem niedostatki w stosunku do już przesłuchanych (apetyt rośnie w miarę słuchania).
Ogólnie wszystkie kable reprezentowały wysoki poziom, jednak nie wszystkie zagrały zgodnie z moimi oczekiwaniami i gustami w powyższym zestawieniu. Do domu zdecydowałem się zabrać na weekend Equilibrium, Albedo oraz QED. Myślę jeszcze o modelach wyżej (Equlibrium Aurora, Albedo Air 1 oraz ofercie Audio Quest. Muszę upolować też Wire World Oasis, może Kimber 8PR). Będzie przekrój i czas na decyzję. Tak oczywiście ja to słysze, ale zawsze chcę się z Wami podzielić wrażeniami.