Dzisiaj sprzęt ocenia się nie przez pryzmat parametrów, nawet nie odsłuchów, ale jego ceny i marki, jaka za nim stoi. Ludzie potrzebują jakichś przesłanek i kryteriów swoich wyborów. To, co było łatwo czytelne - czyli parametry - zostało uznane (po części słusznie, po części nie) za bezużyteczne. Mieliśmy słuchać. Ale tak naprawdę... nie wszyscy wierzą w to, co słyszą. Szukają więc podpowiedzi, co powinni usłyszeć? Podpowiadają pisma, fora, znajomi. Ogromne tu pole do nadużyć, niekompetencji, manipulacji, uprzedzeń, zachowań stadnych, snobizmu, naiwności... Nie ustalono bowiem pewnych, uniwersalnych i łatwych zasad oceniania jakości sprzętu. Większość szuka po omacku, używając jako drogowskazów ogólnie uznanych "prawd" i często niemądrych przekonań.
Hi-end rządzi się podobnymi prawami jak inne luksusowe segmenty różnych branż. Nie wystarczy zaproponować luksusowy produkt - trzeba zadbać o postrzeganie marki, która za nim stoi, a więc ustrzec ją przed kojarzeniem z produktami z niższej półki.
Marka hi-endowa, jeżeli ma trzymać fason i przyciągać klientów z grubym portfelem, musi zaostrzać ich apetyt szczelną ekskluzywnością. Z kolei firma znana z rynku masowego, czy nawet "specjalistycznego", ale z jego średnich półek, nie wywoła entuzjazmu w hi-endowym światku nawet świetnym urządzeniem - mało kto uwierzy, że "potrafiła", a raczej uzna się taki ruch za uzurpację. Oczywiście takimi ruchami można, a nawet należy, powoli wzmacniać prestiż, lecz wymaga to wielkiej pracy i cierpliwości. Nawet łatwiej jest wskoczyć do hi-endu "znikąd", kreując "firmęobjawienie", niż z marką, która ma ofertę pełną amplitunerów i miniwież... Kiedyś było łatwiej, nurt był bardziej jednorodny, płynny i jednokierunkowy. Po prostu mieliśmy sprzęt hi-fi, lepszy i gorszy. Nie było jednak natury ściśle marketingowej, nikt przecież się nie obrażał na firmę za to, że robiła np. korektory graficzne, ani za to, że produkowała urządzenia tańsze i droższe jednocześnie. Zresztą rozpiętość cen była znacznie mniejsza niż dzisiaj, hi-end miał dopiero nadejść, wraz z odkryciem, że są ludzie gotowi zapłacić za sprzęt majątek, o ile tylko uwierzą, że jest tyle wart, a uwierzą, jeżeli będzie... dużo kosztował, pięknie wyglądał, będzie sygnowany "specjalistyczną marką" i będzie miał odpowiednie recenzje.
Trzydzieści lat temu wszyscy byli zakochani w Techniksie i jego wspaniałych parametrach. Dziesięć lat później Technics oraz inne japońskie firmy zostały wyszydzone przez nową generację audiofilów, którzy znaleźli lepsze podstawy do oceniania jakości sprzętu - odsłuchy i "muzykalność". W pierwszym szeregu stanęły więc firmy, których urządzenia miały często słabe parametry, ale ponoć pięknie grały. Dostały niemal monopol na zaspokajanie audiofilskich gustów. "Specjalistyczna" arystokracja stworzyła hi-endową kastę.