Call of Duty BO Cold War - Totalnie beznadziejny a zarazem dobry - recenzja PC (GeForce RTX, AMD Ryzen)

Jam Nius

piszę
cod6.jpg


W poprzednim odcinku... Mason ratuje świat przed nieczystymi siłami ze wschodu. Reznov ucieka, ale nie! On przecież, właśnie, okazuje się, że jednak on... "tadadadada" (tutaj wstawiamy ekscytujący efekt dźwiękowy zapowiadający przełom fabularny.) NIE ŻYJE! Ale to nie pora na bebranie się w tym kto jest kim. Mason i Hudson pokonując wszelkie przeciwności stają dwie twarze w twarz z Dragovichem! Tratatatata, bum bum bum bum bum tratatata... Czas na kolejny odcinek telenoweli z serii Call of Duty.

cod3.jpg


Pogubiłem się i nie zamierzam liczyć, czy jest to piętnasta czy dwudziesta pierwsza część serii, choć głowa podpowiada iż raczej coś w okolicach dwudziestej. Pełen tytuł tej produkcji to Call of Duty Black Ops Cold War. Jest to fabularna kontynuacja Call of Duty: Black Ops z 2010 roku i prequel (czyli częścią poprzedzającą - no bo kurde nie znam polskiego odpowiednika tego słowa) do Call of Duty: Black Ops II z 2012 roku. Kierując poczynaniami Bell lub Bella *w zależności co wybierzecie, przeniesiecie się w świat alternatywnych lat osiemdziesiątych dwudziestego wieku. Czas Zimnej Wojny i w teorii korespondencyjnej walki o dominację nad światem między najźlejszym Związkiem Radzieckim i najświętszymi Amerykanami. Moje zdziwienie było wielkie, gdy okazało się, że kampania dla pojedynczego gracza jest... dobra.

Dobra kampania vs tryb wieloosobowy.

Nie zamierzam owijać mostów o jedną bawełną zbyt dużo. Należy stanowczo oddzielić tryb jednoosobowy od trybu multiplayer. Zasadniczo zastanawiam się dlaczego nie zostało to wydane jako dwa różne tytuły. Ten dobry i ten totalnie beznadziejny. Generalnie nigdy nie byłem fanem kampanii cod. Być może przyczyną takiego stanu rzeczy, były ponad naturalne możliwości niektórych bohaterów sagi Call of Duty. James Bond czy Matrixowy Neo to przy nich konserwatorzy powierzchni płaskich lub managerowie wejść do budynków. O ile tym razem charakter rozgrywki nie różni się od protoplastów, tak sama fabuła ma na to genialne wytłumaczenie. No, może z wyjątkiem ostatniej misji. Cóż dobrego nas czeka? Będziemy zwiedzać świat przemieszczając się pięcio gwiazdkowymi liniami Black hawk American Army Airlines z wybudowanymi minigunami. Odwiedzać przepiękne tereny Berlina wschodniego podczas okupacji. Czy choćby relaksować się w odgłosach wybuchów pod palmami, wróć, plamami juchy w cudownych zmarzlinach "mateczki Rosiji". W odróżnieniu od poprzednich części, nie samym wojowaniem będziemy się trudzić. Musimy wykorzystać spryt, naszą głowę i nawet nasz mózg. ( Przy czym to ostatnie w mniejszym stopniu). Choć miejscami bardzo banalna a wręcz jadąca tandetą na kilometr, opowieść o Bell dostarcza nie tylko rozrywki ale także zaskoczenia.

cod1.jpg


Nie omieszkam jednak zaznaczyć, że prawie zwymiotowałem, gdy rosyjski obywatel. Komrat podwójny szpieg. Gotów na pomoc amerykanom iść, za czapeczkę z daszkiem z logo klubu "hamerykanskiego".

Napakowany technologiami NVIDIA

cod4.jpg


Różnorodności lokacji nie powstydziłby się Tony Halik choć w prawdzie nie do końca pokrywają się one z właściwymi dla podróżnika minutami i stopniami z globusa. Ilość technik wykorzystanych do obsługi wizualnego "majstersztka" serwowana przez redakcyjnego GeForce RTX 2080Ti robi wrażenie. Ray tracing włączając w to ambient occlusion i cienie. NVIDIA DLSS, NVIDIA Reflex. A na deser możliwość korzystania z NVIDIA Ansel czy świetnego do dzielenia się z komratami lub dudami NVIDIA Highlights.

cod5.jpg


Gra świateł, odbić i cieni to chleb powszedni dla kampanii. Przemierzając kolejne kraje nasze oczy napotykają zmienne warunki i otoczenia. DLSS tym razem nie zawodzi co zdarzało się w przeszłości. Nawet grając w full hd możecie pokusić się o sztuczkę z upscalowaniem rozdzielczości pulpitu do 4K a następnie wykorzystaniu DLSS do odciążenia maszyny przy generowaniu kolejnych klatek. W przypadku Nvidia Reflex - systemu mającego obniżać opóźnienia podczas gry multiplayer sprawa nie wygląda tak jednoznacznie, ale o tym za chwilę w opisie rozgrywki wieloosobowej. Aby w pełni móc cieszyć się z graniem ze znajomymi warto czasem skorzystać z trybu Ansel pozwalającego niemal tworzyć sztukę w postaci zdjęć. Choć moim ulubionym sposobem jest korzystanie z nagrywania powtórek, które zapewniają wspomnienia na dłużej i świetnie dopowiadają historię dla osób, którym właśnie wtedy nie udało się z nami współdziałać na polu bitwy.


Dla chętnych cała rozgrywka:

[youtube]GoIW43Biyr0[/youtube]​



Multitotalna beznadzieja.

Dlaczego aż tak surowo? Przecież wielu się podoba... Otóż, nie mamy do czynienia ze świeżym studiem wydającym grę po raz pierwszy. Wypadało by raczej poprawiać kolejne części a nie wręcz przeciwnie. Zacznijmy więc wyliczankę. 8 MAP! Tak tytuł, który waży 140 GB zawiera 8 map. Tak mamy różne tryby i jest kilka większych map, jednak zgodnie z wieloma towarzyszami broni tylko standardowe tryby nadają się do jako takiej rozgrywki. Brudna bomba, czy inne niestandardowe dla tryby COD to w tym przypadku bieganie po kanałach szambowych na czas bez włączonego światła. Tak wiem, że bardzo niespójna jest ta część, ale nerwy mnie noszą jak tylko pomyślę o tym jak można było takie coś wydać. To jest jedyny tytuł w jakim większość komratów, z którymi grywam zgłosiło się po zwrot pieniędzy! Co śmieszniejsze jedna z osób nie dostał zwrotu i to mimo, że miała ograne mniej godzin od innych! (4h vs 6h)

Kontynuując. W grze jest zbyt dużo różnych trybów i mimo, iż populacja obecnie jest bardzo duża czasem trzeba czekać nawet ponad pięć minut aby rozpocząć rozgrywkę. Tylko jak zareagować jeśli błędy z miliona poprzednich Call of Duty zaczynają niczym koszmar powracać w Cold War i to po takim okresie ładowania trybu? Dołączanie do z góry przegranych rozgrywek, odradzanie postaci prosto na linii strzału wroga, odradzanie się obok 4 innych wrogów, podczas strzelania przez dym gra potrafi pokazać imię gracza nad głową wyjawiając jego pozycję! Ale to przecież nie koniec... Brak ciągłości lobby, przez co często się zdarza granie tej samej mapy w koło (przy 8 mapach!). Usuwanie z lobby po meczu bez podania przyczyny. Kłamiące statystyki sieciowe wskazujące ping i utratę pakietów. (wiele razy się zdarzyło, iż nawet pojawiała się ikona problemów sieciowych na środku ekranu a wg statystyk utrata pakietów wynosiła 0% a ping 25ms)...

Czy to wszystko? Nie. Nie wiedzieć dlaczego opcja multiplayer jest dużo brzydsza od rozgrywki dla pojedynczego gracza. Animacje postaci i pojazdów są wręcz prostackie (to się akurat tyczy obu trybów). Tak wiem, iż jest to prosta forma strzelanki, ale przecież zeszłoroczne wydanie robi to dużo lepiej. Niczym gwóźdź do trumny Activision serwuje graczom wyskakujące powiadomienie, które trzeba zamykać za każdym razem gry wejdziemy do trybu multi, oraz swoje najnowsze dzieło... Asystę celowania dla konsol, która sama potrafi zmienić kierunek celowania za gracza...

[youtube]r9wLDKJJYNg[/youtube]​

Dla kogo?

Oczywiście nie zamierzam kategorycznie oceniać tego tytułu :). Powyższe literki, które w kilku miejscach można nazwać poprawnie skleconymi zdaniami są jedynie moją dość surową opinią. Wiem, że wiele osób po prostu czeka co roku na świeży tytuł, w którym można trochę porozwalać i postrzelać i o dziwo polecam go tym, którzy liczą na kampanię pojedynczego gracza lub choćby tryb zombie. Nie polecam osobom, które nastawiają się na granie wieloosobowe, a jeśli mają inne zdanie to śmiało besztać lub nawet podyskutować możemy w tym temacie.

Pamiętajcie, jeśli planujecie zakup nowych GeForce RTX z linii 3080 lub 3090 nie kupujcie tego tytułu, ponieważ dostaniecie go od Nvidii w prezencie. Więcej na temat tej promocji możecie przeczytać tutaj: https://www.nvidia.com/pl-pl/geforce/campaigns/cod-black-ops-cold-war-bundle/
 
Do góry