Witajcie, przytrafiła mi sie dzisiaj taka przygoda w sklepie sieci Euro AGD RTV.
Już dawno temu upatrzyłem sobie nowy LCD TV. Wreście cud, cena w sklepie (nazwa jak wyżej) bardzo zbliżyła się do cen notowanych w sklepach internetowych. Kurcze, pomyślałem, okazja. Poleciałem do sklepu, miły pan sprzedawca z przykrością stwierdził, że tego modelu nie ma w tej chwili "na magazynie", ale ponieważ ten sklep jest siecią to w komputerze odnalazł "mój" TV w innym, dużym mieście. Nie ma problemu - powiedział, zanotował moje dane, zadzwonie jak tylko będzie. Minęło kilka dni i na stronie internetowej zobaczyłem, że ten LCD już przyjechał i czeka w sklepie. Po drodze było Wszystkich Świętych, dlatego nie mogłem doczekać się otwarcia sklepu. Wreście godzina zero. Miłego pana sprzedawcy juz nie było, podszedłem więc do innego. Pokazał mi telewizor, mówię że biorę. Coś mnie jednak tknęło i zapytałem o cenę....... i szlak mnie trafił. W czasie podróży do sklapu (15 minut) cena podskoczyła równo o 549zł !!!. Poprosiłem o sprawdzenie w komputerze, przecież przed chwilą osobiście sprawdzałem w domu. I okazało się, że wyszedłem na idiotę, ponieważ cena sieciowa rzeczywiście zmieniła się, a pan sprzedawca dał mi do zrozumienia, że chyba nie umię obsługiwać komputera.
Tak więc moi drodzy, wnioski są trzy:
1. nie ciesz się na daremno,
2. ceny nie koniecznie idą w dół (czasami wręcz odwrotnie)
3. klient nie jest konieczny dla działania sklepu, można go ... olać
pozdrawiam
Już dawno temu upatrzyłem sobie nowy LCD TV. Wreście cud, cena w sklepie (nazwa jak wyżej) bardzo zbliżyła się do cen notowanych w sklepach internetowych. Kurcze, pomyślałem, okazja. Poleciałem do sklepu, miły pan sprzedawca z przykrością stwierdził, że tego modelu nie ma w tej chwili "na magazynie", ale ponieważ ten sklep jest siecią to w komputerze odnalazł "mój" TV w innym, dużym mieście. Nie ma problemu - powiedział, zanotował moje dane, zadzwonie jak tylko będzie. Minęło kilka dni i na stronie internetowej zobaczyłem, że ten LCD już przyjechał i czeka w sklepie. Po drodze było Wszystkich Świętych, dlatego nie mogłem doczekać się otwarcia sklepu. Wreście godzina zero. Miłego pana sprzedawcy juz nie było, podszedłem więc do innego. Pokazał mi telewizor, mówię że biorę. Coś mnie jednak tknęło i zapytałem o cenę....... i szlak mnie trafił. W czasie podróży do sklapu (15 minut) cena podskoczyła równo o 549zł !!!. Poprosiłem o sprawdzenie w komputerze, przecież przed chwilą osobiście sprawdzałem w domu. I okazało się, że wyszedłem na idiotę, ponieważ cena sieciowa rzeczywiście zmieniła się, a pan sprzedawca dał mi do zrozumienia, że chyba nie umię obsługiwać komputera.
Tak więc moi drodzy, wnioski są trzy:
1. nie ciesz się na daremno,
2. ceny nie koniecznie idą w dół (czasami wręcz odwrotnie)
3. klient nie jest konieczny dla działania sklepu, można go ... olać
pozdrawiam